Cena baryłki ropy WTI sięgała w poniedziałek 60,5 dol. i była o ponad 20 proc. niższa niż w tegorocznym szczycie. Pod względem technicznym surowiec ten wszedł już więc w rynek niedźwiedzia. Niewiele dzieli od tego ropę gatunku Brent. Jej cena spadła od tegorocznego szczytu o 18 proc., a w poniedziałek 71 dol. Była tylko o 6 proc. wyżej niż na początku roku. Cena ropy WTI już zniwelowała tegoroczne zwyżki. Zaczynają się więc próby wsparcia rynku. W poniedziałek saudyjski minister ds. ropy naftowej Khalid Al-Fhalih zapowiedział, że jego kraj od grudnia zmniejszy wydobycie o 0,5 mln baryłek dziennie. Potrzebne będą łącznie cięcia o 1 mln baryłek dziennie w porównaniu z poziomem z października.
Przecena na rynku naftowym trwa od pięciu tygodni. Zbiegła się z silnymi zawirowaniami na światowych giełdach i wzrostem obaw inwestorów przed spowolnieniem gospodarczych w Chinach. Na spadek cen ropy pewien wpływ miało również to, że administracja Trumpa udzieliła zgody ośmiu krajom na tymczasowe sprowadzanie ropy z Iranu (ulgi w sankcjach).
– Podaż ropy na rynku będzie więc większa, niż spodziewał się rynek. Wygląda na to, że spadek dostaw z Iranu wyniesie jedynie 1–1,2 mln baryłek dziennie, a kraje OPEC oraz inni producenci go zrekompensują – twierdzi Andrew Lipow, prezes firmy analitycznej Lipow Oil Associates.
Amerykańska produkcja ropy wzrosła bardziej, niż oczekiwali inwestorzy. W zeszłym tygodniu ustanowiła ona rekord: 11,6 mln baryłek dziennie. Amerykańska rządowa Administracja Informacji Energetycznej (EIA) podwyższyła zaś ostatnio prognozę wydobycia ropy w USA na 2019 r. do 12,1 mln baryłek dziennie. USA produkują już więcej ropy niż Arabia Saudyjska czy Rosja, które w ostatnich miesiącach również mocno zwiększyły produkcję. Wydobycie w krajach OPEC sięgnęło w październiku najwyższego poziomu od 2016 r. (czyli od momentu, gdy grupa dogadała się w sprawie skoordynowanych cięć w produkcji). Wydobycie w Rosji wzrosło zaś do 11,4 mln baryłek dziennie, najwyższego poziomu od rozpadu ZSRR.