Piotr Obacz: Wyborcy nie oczekują od Platformy skrętu w prawo

Partii Grzegorza Schetyny przydałoby się więcej konsekwencji. Wyborcy wiedzą, czego oczekują od PO: zdecydowania i jasnego określenia stanowiska. A nie radykalizmu, który już serwuje nam Prawo i Sprawiedliwość – pisze politolog.

Aktualizacja: 18.10.2016 20:51 Publikacja: 17.10.2016 19:07

Piotr Obacz: Wyborcy nie oczekują od Platformy skrętu w prawo

Foto: PAP, Adam Warżawa

Platformie Obywatelskiej nie udało się ani przed 2007 rokiem, ani przez osiem lat rządów wypełnić swojej tzw. funkcji socjalizacyjnej wobec wyborców – czyli wytłumaczyć, dlaczego Polacy ponownie mają zaufać ugrupowaniu, które niedawno jeszcze wspierali. PO próbuje dziś być elastyczna – wcześniej przynosiło to pewne korzyści. I po raz kolejny staje wobec pytania o to, jaka jest naprawdę.

Wysokie aspiracje

Platforma Obywatelska – jak przypominał politolog Andrzej Antoszewski – „wchodząc na arenę wyborczą w 2001 r., sformułowała ofertę wyborczą o jednoznacznie modernizacyjnym charakterze – tak w odniesieniu do gospodarki, jak i państwa". W wymiarze gospodarczym program PO charakteryzował się orientacją prorynkową. W 2005 roku PO postulowała „uwolnienie energii Polaków". Hasło to (ukute jeszcze w 2001 roku) odwoływało się do przedsiębiorczości obywateli oraz symbolizowało ich zdolność do tworzenia nowoczesnych, innowacyjnych rozwiązań.

Platforma przekonywała wtedy, że „poziom życia obywateli, szanse rozwoju i skuteczna walka z ubóstwem zależą od pomyślnego rozwoju gospodarki". Program PO jawił się jako pozytywny, w którym partia jako zasadnicze cele stawia m.in. zapewnienie ładu ekonomicznego i pobudzenie wzrostu gospodarczego oraz usprawnienie funkcjonowania instytucji państwa.

Stanowisko to partia potwierdziła w 2007 roku w programie o znamiennym tytule: „Polska zasługuje na cud gospodarczy". Państwo w zamyśle Platformy jest silne, ale jednocześnie tanie i przyjazne, dbające o wolność, bezpieczeństwo i własność obywateli, będąc ostoją sprawiedliwych relacji. Program PO wyrażał wysokie aspiracje: „Dajmy Polakom zachodnioeuropejski dostatek i stabilność".

Platforma odwoływała się do ideału obywatela „jako osoby wolnej i odpowiedzialnej za los swój i swojej rodziny", potwierdzając tym sposobem swoją liberalną orientację. Program PO z roku 2011 to potwierdzenie promodernizacyjnego kierunku polityki tej partii. Donald Tusk napisał w tym dokumencie: „Musimy naszą kreatywność obudować nawykiem współpracy, współdziałania dla dobra wspólnoty – tej lokalnej, narodowej i europejskiej. Bez więzi społecznej, solidarności międzypokoleniowej i kapitału społecznego nikomu nie udało się zbudować zamożności". Cztery płaszczyzny: innowacyjność i kapitał społeczny; rodzina i bezpieczeństwo; wolny obywatel i efektywne państwo; stabilna gospodarka, uczyniono w programie filarami „inteligentnego rozwoju".

Polityczne centrum

W programie z roku 2015 Platforma Obywatelska ponownie uwydatniła swoje pryncypia, prezentując założenia, które istotnie odróżniają to ugrupowanie od PiS. W dokumencie podkreślono zwłaszcza: prospektywną i promodernizacyjną orientację partii oraz takie wartości, jak np. otwartość, różnorodność, wolność. W tym programie PO określiła się jako partia politycznego centrum, której bliskie są tradycje liberalne. Napisano m.in.: „Jesteśmy gwarantem Polski nowoczesnej, dumnej i bezpiecznej, otwartej na świat – czyli tego, co nazywamy Polską w Europie i Europą w Polsce. Dajemy obywatelom pewność, że nikt nie będzie narzucał im stylu życia, przekonań i postaw (...). Jesteśmy partią liberalnej demokracji, otwartą na przemiany cywilizacyjne (...). W naszych szeregach spotykają się ludzie o poglądach konserwatywnych, liberalnych i socjaldemokratycznych".

Platforma Obywatelska od pierwszego poważnego starcia politycznego w 2001 roku kładła w swym programie nacisk na kwestię szeroko pojętej modernizacji oraz na kwestie gospodarcze i społeczne. Podkreślano przy tym takie priorytety, jak: wolność, przedsiębiorczość czy rozwój. Program z 2015 roku potwierdził liberalną, względnie konserwatywno-liberalną orientację PO, a kwestie gospodarcze i społeczne zajmowały najważniejsze miejsce.

Konkurencja nie śpi

Warto zapytać, co takiego się zmieniło, co wymagałoby od PO skrętu w prawo? Czyżby prawa strona sceny politycznej w Polsce nie była już dostatecznie zagospodarowana? Ilu mniej radykalnych niż zwolennicy PiS wyborców może zdecydować się na (ponowne) oddanie głosu na PO? Co z dotychczasowymi wyborcami Platformy? Co wyborcami lewicowymi – czy oni nie znajdą bliskich sobie wartości w przekazie PO?

To pytania raczej do polityków Platformy niż do wyborców. Wyborcy – niestety, jak dowodzą badania, nie w większości, choć w pewnej części – wiedzą, czego oczekują od PO: zdecydowania, jasnego określenia stanowiska. Nie radykalizmu – to już serwuje nam Prawo i Sprawiedliwość, ale klarownego przekazu. Wygłoszone na niedzielnej konwencji PO deklaracje programowe w pewnym stopniu kształtują ideologiczny obraz partii politycznej, ale nie są opisem wyczerpującym.

Warunki, w których przyszło Platformie Obywatelskiej „dookreślić się" są wyjątkowo trudne i wymagające: poważny kryzys ustrojowy i nasilający się konflikt społeczno-polityczny. Partia Grzegorza Schetyny spodziewa się, że poprzez modyfikacje programowe utwierdzi dotychczasowych wyborców, że warto było dotychczas na PO głosować, a zapewne liczy też, że pozyska nowych zwolenników.

Rywala Platformy ze strony partii lewicowych przynajmniej tymczasowo – brak. Jednak konkurencja po „liberalnej" stronie podziału społeczno-politycznego w Polsce nie śpi. Nowoczesna również stara się udowodnić swą wartość i na razie idzie jej to całkiem dobrze. Oczekiwania Platformy, że będzie ostoją i wyłączną wyrazicielką opozycji antypisowskiej nie wydają się realistyczne, a to w obliczu m.in. przekształceń sceny partyjnej po 2015 roku.

Akt koniunkturalny

Pytanie o to, co dalej z Platformą Obywatelską, pozostaje zatem otwarte, choć zamiast zapowiadanych skrętów w jedną lub drugą stronę przydałoby się więcej konsekwencji, na brak której wyborcy tej partii skarżą się nie od dziś. Koniunkturalizm polskich partii politycznych to, jak przekonuje politolog Wawrzyniec Konarski, jeden z ich największych grzechów. „Skręt w prawo" z pewnością jest aktem koniunkturalnym. Obywatele natomiast oczekiwaliby od partii politycznej poczucia stałości i bezpieczeństwa. Rzeczy poważne są bowiem trwałe.

Autor jest politologiem, doktorantem Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego, członkiem Polskiego Towarzystwa Nauk Politycznych i Association of Humanistic Psychology.

Platformie Obywatelskiej nie udało się ani przed 2007 rokiem, ani przez osiem lat rządów wypełnić swojej tzw. funkcji socjalizacyjnej wobec wyborców – czyli wytłumaczyć, dlaczego Polacy ponownie mają zaufać ugrupowaniu, które niedawno jeszcze wspierali. PO próbuje dziś być elastyczna – wcześniej przynosiło to pewne korzyści. I po raz kolejny staje wobec pytania o to, jaka jest naprawdę.

Wysokie aspiracje

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika