Uchodźcy: najeźdźcy czy naciągacze?

Co znaczy wezwanie, by każda parafia przyjęła jedną rodzinę? Po pierwsze, chodzi o rodzinę, a nie młodych awanturników. Po drugie, oznacza to zajęcie się przybyszami, a nie umieszczenie ich w getcie – pisze publicysta.

Aktualizacja: 11.09.2015 23:03 Publikacja: 10.09.2015 19:47

Imigranci z Bliskiego Wschodu jako swoje miejsce docelowe wybierają Niemcy i inne zamożne kraje euro

Imigranci z Bliskiego Wschodu jako swoje miejsce docelowe wybierają Niemcy i inne zamożne kraje europejskie

Foto: AFP

Sprawa setek tysięcy nielegalnych imigrantów wkraczających od południa do Europy budzi gwałtowne i sprzeczne emocje. Utrudnia to rozpoznanie problemu, a w konsekwencji jego rozwiązanie.

Z jednej strony media bombardują nas obrazami ludzkich nieszczęść, utopionych dzieci i tak dalej. W krajach, skąd pochodzą przybysze, panuje nędza i wojna. Wszystko to prawda. Ale z drugiej strony prawdziwe są też doniesienia o liczbie zbrodni (w tym brutalnych gwałtów) popełnianych przez muzułmanów w krajach osiedlenia. Przez obłąkaną „polityczną poprawność" sprawcom się nieraz pobłaża, zwłaszcza w Anglii i Szwecji.

Wyczyny nowych „uchodźców" też są znane: jedni jeszcze na barce utopili towarzyszących im chrześcijan (o ilu nie wiemy?), inni po odmowie przyjęcia do Włoch grozili utopieniem własnych dzieci.

Kim są przybysze?

Tymczasem kto ma zastrzeżenia wobec przyjmowania uchodźców, oskarżany jest o egoizm i bezduszność oraz brak uczuć chrześcijańskich – celują w tym oczywiście ateistyczni i katoliccy postępowcy. Choć akurat to Kościół jako pierwszy coś w tej sprawie zrobił, gdyż to Caritas, Pomoc Kościołowi w Potrzebie i zakon maltański organizowały pomoc dla ofiar wojny w Syrii, podczas gdy lewacy entuzjazmowali się arabską wiosną.

Z drugiej strony zwolennicy przyjmowania imigrantów obciążani są winą za ich przestępstwa i za przyszłą katastrofę Europy – skądinąd całkiem możliwą.

Kim więc są przybysze? Mówi się o uchodźcach, ale czy muzułmanie z Syrii i innych krajów muszą jechać akurat do Niemiec? Już kilka milionów ludzi uciekło z domów wskutek wojny, ale oni zostali rozmieszczeni w obozach w samej Syrii, małym Libanie i w Turcji. Tylko niektórzy ruszają dalej po wygodniejsze życie. Po drodze biją i kradną, przez co egzystencja na trasach ich przemarszu stała się dla mieszkańców nieznośna i niebezpieczna, od Grecji po Węgry.

Faktycznymi uchodźcami są głównie chrześcijanie z Syrii, którzy byli w tej wojnie pierwszymi jej ofiarami. Przybysze z Libii uciekają od chaosu i wojny. Imigranci z Afryki to zwykle ci, którzy zapłacili przemytnikom ludzi za transport do Europy. Tylko niektórzy z nich to chrześcijanie z Erytrei i Sudanu gnębieni przez muzułmanów.

Za uchodźców, których trzeba do Europy przyjąć, należy więc uznać tylko chrześcijan z krajów muzułmańskich. Prawdziwi uchodźcy to zwykle rodziny i ludzie w różnym wieku, podczas gdy obecni nielegalni imigranci to w trzech czwartych młodzi mężczyźni. Ich cel to wygodniejsze życie. Europy nie szanują i przenoszą do niej swoje dzikie obyczaje. Wraz z nimi wkradają się kryminaliści oraz fanatycy idący na wojnę z Zachodem. Niewiele tysięcy wystarczy, by zastraszyć nieudolną UE.

Lepiej pomagać na miejscu

Co można zrobić? Po pierwsze, pomagać na miejscu, zanim zechcą ruszyć na Europę. Dalej, chwytać i karać przemytników ludzi, choćby za to, że narażają ich życie, konfiskować statki itd. Deportować sprawców awantur. Poza chrześcijanami przybysze w większości mogą wrócić do kraju pochodzenia. Można im dać coś na drogę i wesprzeć te kraje, zbrojnie zabezpieczyć porty w Libii itd. W ogóle bez użycia wojska się nie obejdzie.

Wiadomość o deportacjach szybko się rozejdzie. W tej chwili ludzie na całym świecie oglądają w telewizji obrazy dostatniego życia w Europie i Ameryce. Od krewnych i znajomych słyszą, że tam dotarli i żyją w luksusie, a policja się ich boi. Ruszają więc następni. To nie uchodźcy, lecz rabusie i pasożyty, którzy chcą wyrwać Europejczykom to, czego ci się dorobili wiekami ciężkiej i przemyślanej pracy. Jedni pukają do drzwi i proszą, ale inni je wyłamują. Traktowanie jednych i drugich tak samo to absurd.

W praktyce nie zawsze można odróżnić uchodźcę od natrętnego pasożyta i zbója, ale współpracując z krajami pochodzenia, sporo da się zrobić. Podstawowym kryterium powinno być wyznanie, choć zlaicyzowane kraje zachodnie się przed tym bronią. Musiałyby się bowiem przyznać do błędu, jakim było tolerowanie przez dziesiątki lat agresywnego islamu. Normą powinien być pobyt czasowy, a nie stały.

Problemem jest automatyczne wsparcie materialne dla każdego uchodźcy. Odbija się tu czkawką rozdęty system pomocy socjalnej. Dawniej, przy stabilnych granicach i trudniejszej komunikacji, uchodźcy nie byli liczni, ale teraz chętnych na zasiłek w Europie może być miliard. Należy więc wrócić do niskich zasiłków oraz do udzielania pomocy dobrowolnej i uznaniowej, a nie automatycznej. Prawdziwym uchodźcom należy pomóc, ale nielegalni imigranci zarobkowi mogą być odsyłani. Pamiętajmy, że w ich kulturze szanowana jest siła i stanowczość!

Wojny i chaos

Skąd się wziął obecny kryzys? Wywołała go polityka USA i ich sojuszników. Po ataku USA na Irak pisałem na tych łamach w 2003 roku, że wywoła to bunt, a w konsekwencji mordowanie podejrzanych o sympatie do Zachodu, zwłaszcza chrześcijan. Amerykanie słusznie przepędzili Saddama Husajna z Kuwejtu, ale interesy naftowe zaprowadziły ich do wojny, która zdestabilizowała świat arabski. Teraz uchodźców przyjmować nie chcą, podobnie zresztą jak ich saudyjscy wspólnicy.

Po Iraku zrujnowana została Libia. Autorytarne rządy Kaddafiego miały być zastąpione przez prozachodnią demokrację. Po serii nalotów i śmierci przywódcy kraj zostawiono bandom.

Zachód niczego się nie nauczył – po Husajnie i Kaddafim postanowił obalić wspieranego przez Rosję Baszara Asada. Łatwo sprawdzić w internecie, w jak pochwalnym tonie pisano o arabskiej wiośnie i rewolcie w Syrii. Bandy wsparto bronią. Brytyjczycy zresztą nadal szkolą w Turcji „umiarkowanych" przeciwników Asada. Niech więc teraz pomogą ofiarom!

Wiadomości o mordach na chrześcijanach, jeńcach i sympatykach rządu długo lekceważono. Dopiero gdy Państwo Islamskie zaatakowało Irak i zaczęło publikować w internecie filmy z palenia żywcem dzieci oraz innych okrucieństw, dostrzeżono, że z takim islamem trzeba walczyć. ISIS atakuje Syrię, Irak, Kurdów, Jordanię. Spójrzmy na mapę, kto pozostał i przez którą granicę może dostawać posiłki i zaopatrzenie – to Turcja, członek NATO.

Nie mamy powodów do sympatii wobec Rosji, której imperializm od wieków nam szkodził, a której wojska regularnie ćwiczą atak na Polskę. Trzeba jednak przyznać, że wspierając państwo syryjskie, Rosja czyni słusznie, bo to jedyny ratunek dla milionów ofiar zagrożonych przez zbrodniarzy. Powinna w tym mieć poparcie międzynarodowe.

Czy wobec tego Polska powinna pomagać uchodźcom? Niemcy chcą nas do tego zmusić szantażem. Rząd stchórzył i obiecał przyjąć trochę imigrantów, ale przed wyborami zwleka, gdyż krok ten jest wybitnie niepopularny. Po wyborach może się okazać, że po cichu obiecali znacznie więcej, a problem zostawią następnej ekipie.

Teza o potrzebie odwdzięczenia się UE za przyjęcie naszych emigrantów jest wyjątkowo bzdurna. Przecież Polacy tam pracują i wzbogacają kraje zamieszkania. Europa podebrała nam ludzi wykształconych i pracowitych (dla porównania – w Holandii bezrobotnych jest 2 proc. przybyszów z Polski i 3 proc. rodowitych Holendrów, a dobrze ponad połowa Syryjczyków, Somalijczyków itd.).

Jeśli Polska ma kogoś sprowadzać, to Polaków z byłego Związku Sowieckiego, często żyjących w biedzie i dyskryminowanych. Tymczasem nawet z ewakuowaniem ich z Donbasu zwlekano. Dla powracających rodaków nie ma mieszkań komunalnych, a dla tych z Trzeciego Świata mają być? Hojność państwowa zawsze tak wygląda: jednym się po cichu zabiera, a drugim z hałasem daje.

Polskie służby nie są w stanie poradzić sobie z zagrożeniami związanymi z imigracją. Nawet z małą grupką Czeczenów są kłopoty, choć znają oni Polskę jako kraj, który tak jak oni walczył z Rosją. Dla ilustracji przykłady z mojego miasta, Olsztyna. Na proces nie przywieziono czeczeńskiego gangstera, gdyż policja bała się go konwojować. Gdy arabski student pchnął nożem Polaka żądającego ciszy w nocy, został puszczony do kraju, a następnie uniewinniony (bo Polak był podpity). Ale chłopaka, których rozklejał kartki ostrzegające przed Arabami, skazano na dwa lata.

Nie chcą do Polski

Jeśli powinniśmy kogoś przyjąć, to dobrowolnie, a nie dlatego, że musimy. W tym kierunku idą zresztą apele kościelne. Bo cóż w istocie znaczy wezwanie, by każda parafia przyjęła jedną rodzinę? Po pierwsze, chodzi o rodzinę, a nie młodych awanturników, którzy przeniosą do nas swoje barbarzyńskie obyczaje. Po drugie, oznacza to zajęcie się przybyszami, a nie umieszczenie ich w getcie, w bloku, do którego strach się będzie zbliżyć.

Od uchodźców należy egzekwować przestrzeganie prawa. Prawdziwi uchodźcy mogą się zintegrować. Dodam, że spotkanie z chrześcijanami z Bliskiego Wschodu może Polskę wzbogacić. Są dziedzicami starożytnej kultury i w swoim kraju wznosili się nad przeciętność.

Cały problem jest jednak dla Polski mniejszy, niż się wydaje, gdyż nielegalni imigranci wcale nie chcą się do nas kierować. Prą do Niemiec i dalej. Na dłuższy pobyt mogą się zdecydować właśnie chrześcijanie, którzy nie po to uciekli od islamskiego terroru, by teraz trafić do bloków szwedzkich, niemieckich czy innych opanowanych przez muzułmańskie gangi.

Podsumowując: należy zważać na fakty i wystrzegać się gadania pięknoduchów.

Autor jest teologiem świeckim, profesorem Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, ekspertem Centrum im. Adama Smitha

Sprawa setek tysięcy nielegalnych imigrantów wkraczających od południa do Europy budzi gwałtowne i sprzeczne emocje. Utrudnia to rozpoznanie problemu, a w konsekwencji jego rozwiązanie.

Z jednej strony media bombardują nas obrazami ludzkich nieszczęść, utopionych dzieci i tak dalej. W krajach, skąd pochodzą przybysze, panuje nędza i wojna. Wszystko to prawda. Ale z drugiej strony prawdziwe są też doniesienia o liczbie zbrodni (w tym brutalnych gwałtów) popełnianych przez muzułmanów w krajach osiedlenia. Przez obłąkaną „polityczną poprawność" sprawcom się nieraz pobłaża, zwłaszcza w Anglii i Szwecji.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Czy Polska będzie hamulcowym akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej?
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Jak odleciał Michał Probierz, którego skromność nie uwiera
Opinie polityczno - społeczne
Udana ściema Donalda Tuska. Wyborcy nie chcą realizacji 100 konkretów
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Przeszukanie u Zbigniewa Ziobry i liderów Suwerennej Polski. Koniec bezkarności
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Jak odbudować naszą wspólnotę