Tylko do września zanotowano już 4119 oszustw bankowych, podczas gdy w całym ubiegłym roku było ich 2512 – wynika z danych Komendy Głównej Policji, które poznała „Rzeczpospolita".
Za tymi liczbami kryją się głównie wyłudzenia kredytów i pożyczek z banków oraz instytucji finansowych – zarówno gotówkowych, jak i np. środków na zakup sprzętu RTV czy AGD.
– Coraz częściej oszustw dokonują zorganizowane grupy przestępcze, które zaciągają kredyty na cudze dane, opierając się na fałszywych zaświadczeniach o zarobkach i zatrudnieniu – mówi nam Iwona Kuc z KGP.
Proceder przynosi sprawcom niemałe zyski. Aż 1,1 mln zł zagrabił działający na Śląsku gang, który wyłudzał kredyty na tzw. słupy. Kamuflował się dobrze, bo działał siedem lat. Zresztą tych wyrafinowanych oszustw na duże kwoty także przybywa. O ile w 2014 r. doszło do 36 oszustw o tzw. znacznej wartości, o tyle w ciągu dziewięciu miesięcy obecnego było ich już 41. Najnowszy przykład: 28-latek prowadzący kantor w Rabce naciągnął bank na 5,2 mln zł. Przynosił utarg w tzw. pakietach, których bank przy nim – jako stałym kliencie – nie przeliczył. Deklarował, że wpłaca po kilka tysięcy dolarów i euro. Kiedy jednak bankowcy przeliczyli pakiety, okazało się, że na wierzchu są nominały po 100 euro, ale w środku – po 5 i 10 euro. A sprawca zdążył już wypłacić deklarowane kwoty. Postawiono mu zarzuty, ale pieniędzy nie odzyskano.
Wzrasta też liczba oszustw z wykorzystaniem internetu. Sprawcy podszywają się pod strony WWW instytucji, przechwytują dane i pożyczają na cudze konto. To tzw. phishing – do września 2014 r. było 713 takich przypadków (w 2014 r. – 585). Skąd tak istotnie rosnący trend? Śledczy twierdzą, że działanie ułatwia oszustom nonszalancja, z jaką wciąż wiele osób traktuje swoje dokumenty tożsamości. – Ludzie nierozważnie je udostępniają, pozwalają kopiować, a PESEL podają nawet w e-mailach – mówi Iwona Kuc.