Chapman w 1980 roku czterokrotnie strzelił w plecy liderowi legendarnych Beatlesów. John Lennon zmarł w szpitalu w wyniku masywnego krwotoku.
Jego zabójca, Mark David Chapman, oskarżony o morderstwo z premedytacją, spowodowane obsesją na tle piosenkarza, został skazany na dożywocie. Uznano go za osobę niepoczytalna i niebezpieczną.
63-letni obecnie Chapman w tym roku już po raz dziesiąty ubiegał się o warunkowe zwolnienie.
O swoich wyrzutach sumienia opowiedział podczas sierpniowej rozprawy, podczas której rozpatrywano jego wniosek. Dziś upubliczniony został stenogram z posiedzenia sądu w tej sprawie.
Chapman mówił wówczas, że z roku na rok coraz bardziej wstydzi się swojego czynu, który spowodowany był chęcią rozgłosu, a nie nienawiścią do piosenkarza. Zapewniał, że zrezygnował już z szukania sławy, w więzieniu zajmuje się, oprócz pracy, "szerzeniem nauki Jezusa".
Sąd po raz dziesiąty odmówił przedterminowego zwolnienia mordercy tłumacząc, że złagodziłoby to powagę przestępstwa, a ponadto zagrażałoby porządkowi publicznemu, ponieważ ktoś mógłby skrzywdzić Chapmana - z chęci zemsty lub żądzy rozgłosu.
Również 85-letnia obecnie Yoko Ono, wdowa po Lennonie, protestowała przeciwko zwolnieniu Chapmana tłumacząc, że bałaby się o bezpieczeństwo swoje, a przede wszystkim dwóch synów Lennona - Juliana i Seana.
Chapman ponownie może wnioskować o przedterminowe zwolnienie w 2020 roku.