Były wicepremier Roman Giertych w TVN24 komentował jeden z punktów programu Prawa i Sprawiedliwości. Po wygranych wyborach partia Jarosława Kaczyńskiego chce złożyć w Sejmie wniosek o zmianę treści art. 105 ust. 2-3 a także ust. 5 Konstytucji RP w ten sposób, iż poseł lub senator będzie mógł być pociągnięty do odpowiedzialności karnej, a także zatrzymany lub aresztowany, decyzją podjętą na wniosek Prokuratora Generalnego, skierowany do Sądu Najwyższego".
Giertych uważa, że chodzi tu o "zastraszanie". Jasnym jest, że jeżeli parlamentarzysta będzie wiedział, że od decyzji politycznej zależy jego wolność, to zawsze będzie się wycofywał, będzie się bał. Taka jest cecha immunitetu, że ma zagwarantować pewną niezależność i brak strachu po stronie parlamentarzystów - komentował.
Mecenas wskazał, że wniosek od Prokuratora Generalnego miałby trafiać do utworzonej na mocy nowej ustawy o Sądzie Najwyższym Izby Dyscyplinarnej.
- Jeżeli mówimy o tych nominatach KRS-u, którzy w moim przekonaniu są nielegalnie powołani, uzależnieni całkowicie od woli politycznej Jarosława Kaczyńskiego to mamy do czynienia z organem, który będzie realizował pewne ustalenia - dodał.
Zdaniem Giertycha można przewidzieć orzeczenie sądu w tej sprawie, ponieważ zasiadaliby tam ludzie, którzy "zapisali się politycznie do określonej grupy".