W ostatnich dniach pojawiły się informacje, np. "Polski Times", że do zmian w rządzie dojdzie "na 90 procent" jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Jednak żadne kluczowe decyzje jeszcze nie zapadły.
- Prezes Kaczyński ma tendencję do odkładania ważnych decyzji na na ostatnią chwilę - przyznaje nasz rozmówca z PiS. Inny dodaje, że trzeba chwilę poczekać.
Jednak niektórzy politycy partii Jarosława Kaczyńskiego przekonują, że kierunek został już wyznaczony. - Jest decyzja, że będzie rekonstrukcja przed wyborami - powiedziała we wtorek w RMF Elżbieta Kruk, posłanka PiS.
Również jeden z najbliższych współpracowników premiera Morawieckiego, szef KPRM Michał Dworczyk, mówi, że zmiany w rządzie przed wyborami są możliwe. Jak zastrzegł, rekonstrukcja mogłaby dotyczyć tych ministrów, którzy są na miejscach sprawiających, że bardzo prawdopodobne jest zdobycie przez nich mandatu. - Oni byliby kandydatami do tego, żeby odejść w ramach tej rekonstrukcji - powiedział w TVN24. Z naszych informacji wynika, że władze PiS są bardzo bliskie wybrania nazwisk następców Joachima Brudzińskiego i Anny Zalewskiej.
Historia tej rekonstrukcji jest złożona. W czerwcu 2018 roku "Rzeczpospolita" informowała, że Jarosław Kaczyński miał przekazać ministrom, iż mają złożyć dymisję po wyborach samorządowych, jeśli chcą kandydować do Sejmu. Rekonstrukcja została jednak odłożona w czasie, a inne wydarzenia na przełomie roku sprawiły, że zniknęła jako temat polityczny. Teraz możliwa jest realizacja tego pierwotnego scenariusza, w którymi ministrowie kandydujący nie mogliby łączyć swojej funkcji z kampanią do PE.