Nawet Polska Organizacja Turystyczna, która uczestniczy w nowym świadczeniu, ma problem z interpretacją ustawy o Polskim Bonie Turystycznym i odsyła do resortu rozwoju.
– Ustawa jest lakoniczna i pisana szybko. Nic więc dziwnego, że są problemy z jej interpretacją. Nie jest np. jasne, kto otrzyma zwrot za niewypełnioną usługę hotelarską po potrąceniu kosztów rezerwacji. Ustawa nie reguluje też, co powinien zrobić usługodawca, który źle wywiązał się z umowy. Nie wiadomo, do kogo trafią środki po wszczęciu procedury reklamacyjnej – do niezadowolonego klienta czy do POT. Są też wątpliwości, czy bon można odsprzedać – wylicza Piotr Cybula, radca pracy specjalizujący się w prawie turystycznym.
Niezadowolony zyska
W ustawie nie ma odpowiedzi na pytanie, co z odpowiedzialnością odszkodowawczą w związku z nienależytym wykonaniem umowy.
Czytaj także: Koronawirus: Bon turystyczny pomóc ma hotelom i prezydentowi
– POT nie ponosi odpowiedzialności za usługi przedsiębiorcy turystycznego lub organizacji pożytku publicznego. Rodzic ma prawo do reklamowania usługi turystycznej, ale to, czy reklamacja zostanie uznana, zależy od przedsiębiorcy – mówi Grzegorz Cendrowski, rzecznik prasowy Polskiej Organizacji Turystycznej. I dodaje, że organizacja nie wnika w procedurę odszkodowawczą. Pieniądze są zwracane na konto POT, jeśli usługa nie została wykonana. Po odpowiedź na pytanie, czy odszkodowanie za niezgodną z umową realizację imprezy turystycznej ma być w całości wypłacone rodzicowi, odsyła do Ministerstwa Rozwoju. To ministerstwo powinno dokonać interpretacji, bo to ono jest autorem projektu przepisów.