Przypomnijmy. Od 18 października 2015 r. spadkobiercy, którzy nie odrzucili spadku, będą ponosić odpowiedzialność za długi pozostawione przez spadkodawcę tylko do wysokości wartości majątku, który faktycznie odziedziczyli. Oznacza to, że zamiast wprost, będą dziedziczyć z dobrodziejstwem inwentarza. Wcześniej nieodrzucony spadek z długami mógł wpędzić w finansowe tarapaty.
Około 160 tys. razy w ciągu roku sądy powszechne w Polsce stwierdzają nabycie spadku, wynika z danych Ministerstwa Sprawiedliwości. Nie dla wszystkich obdarowanych przyjęcie schedy po zmarłych kończyło się poprawą sytuacji majątkowej. W niektórych przypadkach potomkowie dziedziczyli ogromne długi. Jedyną możliwością uniknięcia odpowiedzialności za zobowiązania pozostawione przez zmarłego było złożenie, w ciągu 6 miesięcy od dnia pozyskania informacji o możliwości dziedziczenia, oświadczenia o przyjęciu spadku z dobrodziejstwem inwentarza, albo o jego odrzuceniu. Nie każdy spadkobierca jednak o tym pamiętał czy też wiedział, że, aby uniknąć przykrych konsekwencji, musi w stosownym czasie zareagować i pofatygować się do sądu lub notariusza.
Zaległości nie tylko mieszkaniowe
Prawdopodobieństwo otrzymania w spadku samych długów zamiast majątku rośnie z każdym rokiem. Zaciąganie kredytów i pożyczek staje się coraz popularniejsze. Na koniec sierpnia tego roku samym bankom gospodarstwa domowe były winne około 530 mld zł, o ponad 70 mld zł więcej niż cztery lata temu. Do tego trzeba dodać pożyczki w firmach pozabankowych, których sprzedaż wyłącznie w 2015 r. szacowana jest przez Związek Firm Pożyczkowych na ponad 5 mld zł. A do tego mogą dochodzić również niespłacane miesiącami opłaty za mieszkanie, czy rachunki.
W skład otrzymanego spadku wliczają się również kredyty, pożyczki, zaległe opłaty za mieszkanie, a także płatności za prąd, gaz, wodę, telewizję czy telefon. Co istotne, długi z tych tytułów narastają, ponieważ co miesiąc pojawiają się nowe rachunki czy raty podkreśla Michał Chmiel, ekspert BIG InfoMonitor.