Szczyt G20 w Buenos Aires: Prawo silniejszego

G20. Na tym szczycie karty rozdawał Trump, Xi Jinping, Putin i książę Salman. Reguły równe dla wszystkich poszły w odstawkę

Aktualizacja: 03.12.2018 05:20 Publikacja: 02.12.2018 18:29

Władimir Putin przybija piątkę z Mohammedem bin Salmanem. Saudyjski książę miał być bojkotowany z po

Władimir Putin przybija piątkę z Mohammedem bin Salmanem. Saudyjski książę miał być bojkotowany z powodu zarzutu o zlecenie zabójstwa dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego

Foto: AFP

W roli obrońcy liberalnego porządku, swoistego anty-Trumpa, lansuje się od dawna Emmanuel Macron. Ale w Argentynie prezydentowi od samego początku nie powiodło się. To niby tylko błąd protokołu, ale gdy po 14 godzinach lotu Francuz wylądował w Buenos Aires, na schodkach powitał go pracownik lotniska w... żółtej kamizelce, takiej samej, jakie noszą manifestanci paraliżujący od trzech tygodni francuską stolicę.

Czytaj także: Kreml: Putin spotkał się z Trumpem na szczycie G20

W sobotę, decydującym dniu szczytu, Macron bardziej musiał śledzić wydarzenia w kraju niż obrady na szczycie. Bo też świat przecierał oczy ze zdumienia, gdy siły porządkowe nie były w stanie powstrzymać chuliganów (casseurs) przed opanowaniem Łuku Triumfalnego i Grobu Nieznanego Żołnierza, a barykady, płonące samochody i zniszczone przystanki naznaczyły najlepsze dzielnice metropolii, od opery po aleję Wielkiej Armii. W sumie w starciach pod hasłem „Macron demission!" zostało rannych ponad 100 osób, a 400 aresztowano.

Koniec NAFTA

W niedzielę po południu, zaraz po powrocie z Argentyny, Macron zwołał posiedzenie rządu w Pałacu Elizejskim, aby zdecydować, czy sytuacja wymaga ogłoszenia stanu wyjątkowego. Emmanuel Riviere, dyrektor centrum badania opinii publicznej Kantar, przyznaje „Rz": „nie jest pewne, czy prezydent, którego notowania jeszcze przed wybuchem z całą siłą ruchu »gilets jaunes« spadły do 26 proc, podniesie się z tej sytuacji".

„Notujemy bardzo szybki wzrost liczby osób, które nie identyfikują się z żadną partią polityczną. To jest głęboki kryzys demokracji, legitymizacji władz. Macron, który zdobył Pałac Elizejski pod hasłem odsunięcia od władzy establishmentu, teraz sam stał się jego symbolem, uosobieniem wyobcowanego przywódcy" – mówi Riviere.

W Buenos Aires Macron liczył na wsparcie dwóch ostatnich w tym gronie przywódców broniących liberalnego porządku i współpracy wielostronnej na świecie: Justina Trudeau i Angeli Merkel. Jednak tuż przed przylotem do argentyńskiej stolicy kanadyjski premier został wraz z odchodzącym prezydentem Meksyku Enrique Pena Nieto zmuszony do zawarcia pod dyktando Trumpa nowego porozumienia o współpracy, który zastąpi jedno z najważniejszych, wielostronnych umów o wolnym handlu, NAFTA.

Z kolei pech chciał, że kanclerz dotarła na szczyt dopiero w nocy z piątku na sobotę z powodu awarii swojego samolotu. Testem wpływów Niemki było spotkanie następnego dnia z Władimirem Putinem. Zaapelowała w jego trakcie o przywrócenie swobody żeglugi na Morzu Azowskim i uwolnienia ukraińskich marynarzy zatrzymanych tydzień wcześniej przez FSB, a także zaproponowała pośrednictwo Niemiec i Francji w ramach tzw. formatu normandzkiego w rozwiązaniu konfliktu między Moskwą i Kijowem.

Ceny ropy

Jednak Putin nie tylko na każdą z tych próśb odpowiedział zdecydowanym „niet", ale pełną winę za blokadę Cieśniny Kerczeńskiej obarczył Kijów. „Tam rządzi partia wojny i dopóki nie zostanie odsunięta od władzy, takie sytuacje będą się powtarzać" – oświadczył rosyjski prezydent.

Bo w świecie, w którym stosunki międzynarodowe przestają być regulowane przez obowiązujących wszystkich zasady, a górę biorą dwustronne porozumienia między najsilniejszymi państwami, Putin czuje się jak ryba w wodzie. W sobotę media obiegła scena, w której rosyjski przywódca przybija piątkę z księciem Mohammedem bin Salmanem, saudyjskim następcą tronu, który miał być w Buenos Aires bojkotowany z powodu oskarżeń o zlecenie zabójstwa dziennikarz Dżamala Chaszodżdżiego. Tyle że Rosjanin ma z Rijadem wiele do załatwienia, a o reakcję opinii publicznej dbać nie musi.

– Putin wygrał wojnę w Syrii, ale musi teraz wygrać tu pokój, doprowadzić do politycznego porozumienia, które oddali groźbę wciągnięcia Rosji w konflikt podobny do tego w Afganistanie w latach 80. Sprawa Chaszodżdżiego bardzo osłabiła Saudyjczyków, więc dla Kremla jest to idealny moment na wymuszenie na nich ustępstw w sprawie syryjskiej – tłumaczy Gilles Kepel, czołowy znawca Bliskiego Wschodu na świecie.

Obu autokratów łączy także ropa: Putin i bin Salman uzgodnili w Argentynie plan ograniczenia eksportu surowca, aby powstrzymać spadek jego cen.

Spotkania z Putinem odmówił początkowo tylko Trump. Jak podejrzewają amerykańskie media, nie tyle z powodu blokady Morza Azowskiego, ile zeznania tuż przed szczytem G20 byłego prawnika prezydenta Michaela Cohena, iż skłamał przed Kongresem, mówiąc, że już po uzyskaniu nominacji republikanów w wyborach prezydenckich Trump zerwał kontakty biznesowe z Moskwą. Spotkanie przed kamerami z Putinem nie byłoby więc w tym kontekście korzystne dla amerykańskiego prezydenta. Ale z dala od dziennikarzy, w czasie wieczoru kulturalnego w słynnym Teatrze Colon, Trump mimo wszystko rozmawiał z Rosjaninem.

Bo i dla przywódcy USA to spotkania z dala od negocjacji plenarnych były główną przyczyną dalekiej podróży do Argentyny. Już po zamknięciu obrad w rozmowach z Xi Jinpingiem Trump uzgodnił zawieszenie na 90 dni wojny handlowej. To ma dać czas Chinom na szersze otwarcie rynku na amerykański import rolny, a także zmiany zasad transferu technologii i przestrzegania praw autorskich. Jeśli do tego nie dojdzie, ostrzega Trump, nie tylko nałożone już cła na 250 mld USD chińskiego importu zostaną zwiększone z 10 do 25 proc., ale podobne opłaty będą wprowadzone na pozostały import z ChRL. Podczas spotkania z Xi była też mowa o kryzysie koreańskim: Trump ma się wkrótce ponownie spotkać z Kim Dżong Unem.

Chińsko-amerykańskie negocjacje handlowe, rzecz jasna, mają niewiele wspólnego z procedurami WTO. Waszyngton, zawiedziony, że genewska organizacja nie wsparła go w starciu z Pekinem, faktycznie już kilka miesięcy temu zablokował jej funkcjonowanie, wstrzymując nominację sędziów do trybunału rozstrzygającego spory handlowe. Pod taką presją w Buenos Aires przyjęto więc deklarację o konieczności reformy WTO, pod którą podpisał się m.in. Macron.

Bo i francuski prezydent w tym nowym układzie międzynarodowym też jest skazany na „robienie deali" w najlepszej, trumpowskiej tradycji. Zaraz po przylocie do Argentyny ostrzegł, że nie zgodzi się na zawarcie umowy o liberalizacji handlu między Unią i Mercosurem. Oficjalnie chodzi o groźbę nowego brazylijskiego prezydenta Jaira Bolsonaro wycofania się z paryskiej umowy klimatycznej. Faktycznie o ochronę europejskiego rynku rolnego przed importem taniej żywności z Ameryki Łacińskiej. Na swoim podwórku Francja nie chce tu mieć konkurencji. ©?

W roli obrońcy liberalnego porządku, swoistego anty-Trumpa, lansuje się od dawna Emmanuel Macron. Ale w Argentynie prezydentowi od samego początku nie powiodło się. To niby tylko błąd protokołu, ale gdy po 14 godzinach lotu Francuz wylądował w Buenos Aires, na schodkach powitał go pracownik lotniska w... żółtej kamizelce, takiej samej, jakie noszą manifestanci paraliżujący od trzech tygodni francuską stolicę.

Czytaj także: Kreml: Putin spotkał się z Trumpem na szczycie G20

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
W Korei Północnej puszczają piosenkę o Kim Dzong Unie, "przyjaznym ojcu"
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Wybory w Indiach. Modi u progu trzeciej kadencji
Polityka
Przywódcy Belgii i Czech ostrzegają UE przed rosyjską dezinformacją
Polityka
Zakaz używania TikToka razem z pomocą Ukrainie i Izraelowi. Kongres USA uchwala przepisy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Kaukaz Południowy. Rosja się wycofuje, kilka państw walczy o wpływy