W czwartek ambasador Rosji w Mińsku Michaił Babicz udzielił obszernego wywiadu rosyjskiej agencji Ria Nowosti. Odniósł się m.in. do wypowiedzi prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki, który ostatnio często mówił o potrzebie obrony suwerenności kraju.

- Wszyscy już od dawna chcą zrozumieć, kto zagraża białoruskiej suwerenności i przed kim jej trzeba bronić? - mówił Babicz. Stwierdził, że jeżeli białoruski prezydent miał na myśli Zachód, to Rosja będąc sojusznikiem Białorusi pomoże władzom w Mińsku "obronić się przed kolorowymi rewolucjami i przewrotem państwowym".

- Jeżeli sugeruje się jednak, że chodzi o Rosję, to nie jest zachowanie partnerskie. Nawet jeśli to tylko przedwyborczy chwyt mający na celu mobilizację elektoratu poprzez tworzenie wizerunku wroga, wątpię, że warto to robić kosztem stosunków z najbliższym sojusznikiem i bratnim narodem. Rosja nie zasłużyła sobie na to - mówił ambasador Rosji, który jednocześnie pełni funkcję pełnomocnika Putina ds. współpracy gospodarczej z Białorusią. Wcześniej w latach 2011-2018 Babicz był przedstawicielem Putina w Nadwołżańskim Okręgu Federalnym.

Na wypowiedzi rosyjskiego ambasadora ostro zareagował rzecznik białoruskiego MSZ Anatol Głaz, cytowany przez rządową agencję BelTA. Zaproponował on ambasadorowi Rosji, by ten "poświęcił więcej czasu, by wniknąć w specyfikę kraju swojego pobytu". - Poznać jego historię i okazać trochę szacunku - powiedział Głaz. - Przez ten krótki czas pracy na Białorusi on po prostu nie zrozumiał różnicy pomiędzy okręgiem federalnym i niepodległym państwem - mówił.

Sytuację już skomentował rosyjski MSZ, który oczekuje od władz w Mińsku "większego szacunku wobec ambasadora Rosji na Białorusi".