Potrzebujemy większej odpowiedzialności firm Big Tech

Firmy Big Tech wpływają na naszą debatę i kontrolują ją.

Aktualizacja: 20.01.2021 08:16 Publikacja: 19.01.2021 19:02

Nastroje, które ujawniły się w USA przed zaprzysiężeniem Joe Bidena, są obecne także w Europie

Nastroje, które ujawniły się w USA przed zaprzysiężeniem Joe Bidena, są obecne także w Europie

Foto: AFP

Wielu z nas wciąż ma przed oczami niedawne oblężenie waszyngtońskiego Kapitolu. To, co dzisiaj szokuje, nie powinno jutro pójść w zapomnienie. Demokracja jest krucha, wrażliwa na ataki, zarówno od środka, jak i z zewnątrz. Jako jej orędownicy ponosimy odpowiedzialność za jej zaniedbywanie. Wiara, że demokracja oraz jej wolności obronią się same, to naiwne myślenie.

Odzyskać zaufanie

Dostaliśmy konkretny i zarazem tragiczny dowód, jak wielu ludzi straciło zaufanie do instytucji demokratycznych. Wiemy, że współczesna zdigitalizowana rzeczywistość stwarza szanse, ale i ogromne zagrożenia. Nadszedł więc czas, aby zaprowadzić porządek w cyfrowym wydaniu demokracji. Fakty należą do wszystkich, opinie są prywatne. Rozróżnienie to zostało zniszczone, a nastroje, które doprowadziły do wydarzeń w USA, ujawniają się także w Europie. Aby uzdrowić sytuację, konieczne jest odzyskanie zaufania – do instytucji, nauki i społeczeństwa.

Najwięcej uwagi skupia się teraz na Big Tech, czyli ponadnarodowych, cyfrowych korporacjach i ich wpływie na nasze zachowania. Tak, to one dopuściły do rozkwitu teorii spiskowych, wzbogaciły się na dezinformacji oraz tolerowały ludzi i podmioty, których gospodarcze i polityczne cele zagrażały demokracji.

Tak, nie było odpowiedzialności. Tak, Big Tech wciąż wpływa na naszą debatę publiczną, wręcz może ją kontrolować. Może nawet usunąć z mediów społecznościowych profil prezydenta Stanów Zjednoczonych na podstawie niejasnych kryteriów. To groźne dla wolności słowa. Choć uważam, że nieodpowiedzialne podżeganie do przemocy prezydenta Donalda Trumpa zasługiwało na reakcję, to jasne jest, że tak dalej być nie może.

Co możemy zrobić? Odpowiedź na to pytanie jest złożona. Po pierwsze, potrzebujemy twardych przepisów, skuteczniejszego egzekwowania obowiązków i większej odpowiedzialności firm Big Tech. Przedstawiliśmy niedawno projekt przepisów o usługach cyfrowych. Nowe regulacje zwiększą odpowiedzialność platform internetowych i zapewnią jaśniejsze przepisy dotyczące usuwania treści niezgodnych z prawem. To nowatorskie propozycje, ich wdrożenie wymagać będzie czasu, jednak my działać musimy już teraz.

Przewidywalny system

Tutaj dochodzimy do drugiego punktu. Więc po drugie, musimy jak najszybciej przeorganizować nasze demokratyczne uczestnictwo w cyfrowej rzeczywistości, nauczyć się lepiej walczyć z dezinformacją i szkodliwymi treściami. Przedsiębiorstwa muszą przestać działać w sposób przypadkowy, a stać się elementem przewidywalnego i przejrzystego systemu. Ich zasady muszą być jasne, a istotne dane ogólnodostępne.

Same regulacje nie obejmą i moim zdaniem nie powinny obejmować wszystkich szczegółowych aspektów życia cyfrowego. Nie wolno nam poświęcać wolności słowa, która wymaga otwartej przestrzeni, w tym także cyfrowej.

Musimy jednak zmienić sposób myślenia firm z sektora technologicznego i ich pracowników. Architekci przestrzegają nie tylko prawa, ale także kodeksów etycznych, aby zapewnić bezpieczeństwo projektowanych przez siebie budynków. Programiści i specjaliści w dziedzinie technologii informacyjnych powinni mieć podobne podejście do swojej pracy, jednak kierujący takimi firmami rzadko o tym mówią.

Po trzecie, musimy przestać udawać, że obecni wielcy gracze mają jakąś konkurencję. Nie mają. Nie możemy wybierać między platformami, tak jak między supermarketami. Mamy do czynienia raczej z sytuacją, w której jeśli nie podoba nam się autostrada między Brukselą a Poznaniem, pozostaje nam zbudować nową. Dlatego firmy te muszą podlegać specjalnym przepisom i obowiązkom, jakie zaproponowaliśmy w akcie prawnym o rynkach cyfrowych.

Trump jest objawem

Wreszcie, musimy zdać sobie sprawę, że Donald Trump jest nie tylko przyczyną, ale przede wszystkim objawem. Po jego odejściu zasadnicze powody podziałów, braku zaufania i frustracji wcale nie znikną. Nie są one też wyłącznie cechami społeczeństwa amerykańskiego. Mamy je też u siebie w Europie.

Dlatego nie możemy skupiać uwagi wyłącznie na platformach internetowych. Musimy wspierać media i społeczeństwo obywatelskie. Kolejny krok to dostosowanie naszych systemów edukacji do rzeczywistości cyfrowej. To pozwoli nam bezpiecznie poruszać się w sieci i jest najlepszym sposobem na podniesienie naszej cyfrowej odporności.

Nie możemy uznawać ataków na wartości, praworządność, niezależnych sędziów i media, prawa podstawowe i demokrację za coś normalnego. Musimy temu stawiać opór, pokazać wszystkim ludziom, że zagrożenie dla demokracji to zagrożenie dla ich praw i wolności.

I musimy uważać, by nikogo przy tym nie odrzucać. Po zablokowaniu kont prezydenta Donalda Trumpa wielu jego zwolenników przeniosło się do innych miejsc w internecie, zamykając się w jeszcze bardziej hermetycznych bańkach cyfrowych. Nie możemy o nich zapominać.

Musimy znaleźć sposób, by ponownie stali się częścią demokratycznej debaty. Musimy odbudować zaufanie obywateli do demokracji.

Pochodzę z Czechosłowacji, byłego komunistycznego państwa, w którym zaznałam życia bez równych praw. To prawda, że demokracja nie jest doskonała. Jest odbiciem nas samych, ale jej największą zaletą jest to, że zależy od nas i od naszego wzajemnego zaufania.

Dlatego bezwzględnie warto o nią walczyć.

Autorka jest wiceprzewodniczącą Komisji Europejskiej odpowiedzialną za wartości i przejrzystość

Wielu z nas wciąż ma przed oczami niedawne oblężenie waszyngtońskiego Kapitolu. To, co dzisiaj szokuje, nie powinno jutro pójść w zapomnienie. Demokracja jest krucha, wrażliwa na ataki, zarówno od środka, jak i z zewnątrz. Jako jej orędownicy ponosimy odpowiedzialność za jej zaniedbywanie. Wiara, że demokracja oraz jej wolności obronią się same, to naiwne myślenie.

Odzyskać zaufanie

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kto przewodniczącym Komisji Europejskiej: Ursula von der Leyen, a może Mario Draghi?
Polityka
Władze w Nigrze wypowiedziały umowę z USA. To cios również w Unię Europejską
Polityka
Chiny mówią Ameryce, że mają normalne stosunki z Rosją
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne