W tym roku, w związku z epidemią i obowiązującymi restrykcjami, zadecydowano o nietypowej formule Marszu Niepodległości. Uczestnicy wydarzenia na rondo Dmowskiego przyjechali samochodami i motocyklami. - Nie jest tajemnicą, że mamy sytuację, jaką mamy. Po pierwsze, względy epidemiczne. Część osób nie zdecydowałaby się brać udziału w marszu w trosce o swoje bezpieczeństwo. Część osób nie widzi w tym problemu. Tutaj opinie ludzi są podzielone, co widzieliśmy po dużych manifestacjach Strajku Kobiet w Warszawie - powiedział w programie "Onet Rano" Krzysztof Bosak. - Dla organizatorów kluczowe są względy legalności zgromadzenia i ewentualnego konfliktu z władzami państwowymi czy samorządowymi. Troską organizatorów zawsze był pokojowy przebieg zgromadzenia. Zaproponowanie tej nowatorskiej formuły jest wyjściem naprzeciw także stanowisku służb państwowych takich jak policja, czy władz samorządowych - dodał poseł Konfederacji.

Bosak odniósł się także do tego, że przeciwnikiem organizacji Marszu Niepodległości był prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Informował on, że nie zgadza się na jego organizację ze względu na sytuację epidemiczną. - Rafał Trzaskowski i jego urzędnicy chwytają się wszystkich pretekstów, żeby pokazać, że przeprowadzenie marszu nie jest możliwe do przeprowadzenia nawet w tej nowej formule. W strajkach kobiet uczestniczył i promował się tam. Widać u niego brak odpowiedzialności, czy jakąś stronniczość, której nie chcielibyśmy widzieć u samorządowca, który stoi na czele stolicy - ocenił Bosak. - Natomiast po zmianie formuły, zgoda Rafała Trzaskowskiego jest niepotrzebna - zaznaczył.