„Rzeczpospolita” ustaliła, co kryje umowa dożywocia, którą Marian Banaś zawarł w 2001 r. z Henrykiem Stachowskim, byłym żołnierzem AK. Wynika z niej, że wartość nieruchomości, które darował Banasiowi kombatant, była pięciokrotnie wyższa od kosztów, jakie miał ponieść Banaś na utrzymanie darczyńcy. Oprócz kamienicy w Krakowie Stachowski przekazał Banasiowi także 4,7 ara gruntu z domkiem na wsi – obie nieruchomości wyceniono, według umowy dożywocia, na 150 tys. zł. W zamian Banaś miał na utrzymanie starszego pana – m.in. wyżywienie, opłaty, leki – wydawać średnio zaledwie 500 zł miesięcznie przez pięć lat. „Skapitalizowaną wartość dożywocia” wyceniono bowiem na 30 tys. zł.

CBA tej umowy nie badało, bo może sięgać po oświadczenia majątkowe do pięciu lat wstecz.

Z sondażu przeprowadzonego dla „Rzeczpospolitej” wynika, że ponad połowa badanych jest przekonana, iż Marian Banaś w obliczu serii publicznych zarzutów powinien natychmiast podać się do dymisji. Co trzeci uważa, że może dalej pełnić funkcję prezesa NIK, jeżeli dokładnie wyjaśni, jak zgromadził swój majątek.

Czytaj więcej w poniedziałkowym wydaniu „Rzeczpospolitej” oraz na www.rp.pl