Wałęsa był pytany przez Onet m.in. o wymianę słów z Jarosławem Kaczyńskim przed procesem, w którym prezes PiS domaga się od Wałęsy przeprosin m.in. za jego wpis w mediach społecznościowych na temat odpowiedzialności Kaczyńskiego za katastrofę smoleńską. "To ja z pana zrobiłem ministra" - mówił wówczas do Kaczyńskiego Wałęsa. "A ja z pana prezydenta" - odpowiadał Kaczyński. Obaj nazwali się też "swoimi pomyłkami".
- On tak mówi, bo nie potrafi powiedzieć nic mądrego - mówi o Kaczyńskim Wałęsa. Podkreśla też, że "dał posadę Kaczyńskiemu", bo "potrzebował dwóch ludzi, którzy wykonają dla niego ciężką robotę". - Oni (Jarosław i nieżyjący Lech Kaczyński - red.) są świetni, ale tylko jako wykonawcy. Nie nadają się na pomysłodawców - przekonuje były prezydent.
Wałęsa zarzuca też Jarosławowi Kaczyńskiemu, że ten "od samego początku szukał na niego haków". - Zresztą na rozprawie od razu można było poznać, że kłamie. Naród słyszał i naród wszystko wie - mówił o oskarżeniach, że był Tajnym Współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek".
Wałęsa mówi też, że "ostrzegał przed Kaczyńskimi". - To ja mówiłem, że Solidarność należy zwinąć w sztandary. Wiele innych rzeczy mówiłem, ale naród nie bardzo mnie słuchał. Może zacznie wreszcie słuchać - stwierdza.
Wałęsa zapowiada też "zorganizowanie spotkania wszystkich liderów opozycji". - Przedstawię im sprawę jasno: aby wygrać z PiS-em, musimy iść wszyscy razem. Nie pozwolę, żeby ktoś się wyłamał. Jak ktoś się wyłamie, to będę mówił głośno, że zdradził - dodaje.