Po niewspółmiernie gwałtownej reakcji na nieudany zamach stanu w 2016 roku prezydent  Tayyip Recep Erdogan był pariasem na światowych salonach dyplomatycznych. Dzisiaj  czyni wiele aby miejsce to zajął saudyjski następca tronu Mohammed bin Salman. Przedstawiając w  parlamencie wyniki tureckiego śledztwa wskazywał jednoznacznie na następcę tronu jako na inicjatora operacji unicestwienia niewygodnego dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego.


Erdogan koncentruje się na wyjaśnieniu morderstwa dziennikarza starannie pomijając jego publicystykę, w której zajmował się niedostatkami demokracji w państwach regionu Bliskiego Wschodu , w tym wolności mediów.

Jest to jeden z powodów postrzegania prezydenta Turcja na świecie jako władcy o zapędach dyktatorskich. Jak oblicza Stockholm Center for Freedom ( Sztokholmskie Centrum Wolności) na początku tego roku za kratkami tureckich więzień znajdowało się 245 dziennikarzy w tym kilkunastu z zagranicznym obywatelstwem. Bezpośrednio po nieudanym zamachu aresztowano 231 dziennikarzy.

Najczęstsze zarzuty dotyczyły współpracy z ruchem Fethullaha Gülena, islamskiego kaznodziei przebywającego w USA oskarżanego o przygotowanie zamachu stanu. Co ciekawsze od momentu dojścia do władzy Erdogana w Turcji zginęło dziewięciu dziennikarzy. Międzynarodowa organizacja Reporterzy bez Granic zakwalifikowała Turcję na 149 miejscu na liście 180 państw świata będącej rankingiem stopnia wolności mediów.

Nakładanie kagańca na media rozpoczęło się  znacznie wcześniej przez zamachem stanu. W 2013 roku więziono  40 dziennikarzy, więcej niż w Chinach czy Iranie. To wszystko za czasów Recepa Tayyipa Erdogana. Oczywiście to co wydarzyło się w saudyjskim konsulacie w Stambule jest rzeczą bez precedensu i trudno porównywać takie metody z konwencjonalnymi atakami na media i brutalnym działaniem tureckiej prokuratury.

Arabia Saudyjska to nie Turcja, która mimo niedostatków demokracji w znacznie większym stopniu respektuje prawa człowieka niż to się dzieje w królestwie Saudów. Na tym opiera się argumentacja Erdogana dążącego do wyjaśnienia morderstwa Chaszodżdżiego. Kryje się za tym nadzieja prezydenta, że uda mu się odzyskać utraconą pozycję polityczną w regionie Bliskiego Wschodu, Europie oraz w USA z powodu swej nieodpowiedzialnej polityki.