Urbankowski : Imponderabilia Józefa Piłsudskiego

Przed akcją w Bezdanach Piłsudski liczył, że idzie na śmierć. W jego nekrologu miała znaleźć się wzmianka o godności jednostki i sile narodu, aby mógł on żyć godnie.

Publikacja: 01.12.2017 13:45

Piłsudski jako „Siewca”, w rysunku Józefa Świrysz-Ryszkiewicza z 1929 roku

Piłsudski jako „Siewca”, w rysunku Józefa Świrysz-Ryszkiewicza z 1929 roku

Foto: Muzeum Wojska Polskiego

Piłsudski wszystko przemyślał. Podzielił spiskowców na dwie grupy – jedna, dowodzona przez Sławka – w pociągu. Miała zaatakować od środka, zneutralizować jakichś oficerów czy żołnierzy, gdyby chcieli przeszkadzać. Główna grupa udała się na stację w Bezdanach, 25 kilometrów od Wilna. Oczekiwali na peronie.

Kazał wszystkim gadać po rosyjsku: Kto idiot? – odpowiedź: komuna. Dwóch: Młynarski i Gorgol, pilnowało w poczekalni, też udawali Rosjan, tyle że pijanych. Jeden niby spał na ławce, drugi przy drzwiach. Gdy pociąg wjedzie – wyjmą browningi i ułożą wszystkich czekających na podłodze.

Pociąg wjechał. Gorgol rozwalił telefony i telegraf, Bezdany zostały odcięte od świata. Żeby ci w poczekalni leżeli grzecznie, Młynarski pokazywał im takie coś zawinięte w żargonową gazetę. Nie musiał im tłumaczyć, że to bomba. Policja dopytywała się potem. czy napad robili rewolucjoniści rosyjscy czy żydowscy. W gazecie były śledziki.

Akcja przebiegła błyskawicznie.

Balaga rozbił szybę wagonu eskorty, Gibalski wepchnął bombę – wybuch rzucił samych bojowców na pobliski płot. Żołnierze zaczęli strzelać na oślep, paru zwiało do lasu. Piłsudski podbiegł do wagonu pocztowego – opancerzony, zamknięty, w środku żołnierze eskorty.

Piłsudski wyprostowany podchodzi pod ten wagon i krzyczy po rosyjsku: Otwori! A nie, to bombu broszu! (Otwórz, bo rzucę bombę!) I zaczyna liczyć do dziesięciu. Raz, dwa, trzy – a bomby żadnej nie ma, to bluff, to śmiertelny poker. Cztery, pięć – otworzą, nie otworzą, a jak otworzą, czy będą z karabinami w rękach. Bo Piłsudski ma tylko browning – sześć, siedem, osiem... Przy ośmiu otworzyli, wyszli z rękami do góry, można było wyciągać złoto... To był poker. Śmiertelny poker!

W akcji, którą przeprowadzono 26 września 1908 roku (akcja tydzień wcześniejsza została powstrzymana), wzięło udział 16 bojowców: Józef Piłsudski, Walery Sławek, Aleksander Prystor, Jan Balaga, Bertold Brajtenbach, Aleksander Damasty, Jan Fijałkowski, Edward Gibalski, Bronisław Gorgol, Włodzimierz Hellmann, Józef Kobiałko, Aleksander Lutze-Birk, Kazimierz Młynarski, Włodzimierz Momentowicz, Jerzy Sawa-Sawicki, Czesław Świrski, w organizacji pomagała też Aleksandra Szczerbińska – przyszła żona przyszłego Marszałka.

Na koniec wypadałoby parę słów o zdobyczy. Oficjalnie zdobyto ponad 200 tysięcy rubli, przekazano je do Polskiej Partii Socjalistycznej (choć mówiono też o dotacji tajnego Związku Walki Czynnej), ale oficjalny komunikat rządowy podawał, że bandyci, którzy napadli na pociąg w Bezdanach, zagarnęli 477 408 rubli i 84 kopiejki

Najbliższa prawdy jest hipoteza biorąca pod uwagę fakt, iż była to komisja urzędników rosyjskich. Otóż nasi bojowcy wzięli ponad 300 tysięcy, oni zaokrąglili to najpierw do 500, a potem napisali 477 408 rubli i 84 kopiejki, żeby nie wyglądało na zaokrąglone.

To podstawowe fakty. Można stwierdzić, że ujawniają tzw. imponderabilia, jakimi kierował się Piłsudski – patriotyzm, odwagę osobistą – i na tym sprawę zakończyć. Sprawę jednak skomplikował sam Piłsudski, pozostawiając interpretacje akcji bezdańskiej; co więcej – zrobił to przed akcją. Użyłem liczby mnogiej, bo oprócz interpretacji pisanej bezpośrednio, zawartej w liście do Feliksa Perla (lub kogoś, kto miałby pisać jego nekrolog), Piłsudski zostawił nam kilka wypowiedzi, które można uznać za interpretacje pośrednie.

Wódz nie gardził ich robotą

Tuż przed akcją bezdańską Piłsudski tłumaczył Perlowi, że w nekrologu nie powinien z niego robić bojownika socjalizmu, że chodzi mu o dwie sprawy: godność jednostki i taką siłę dla narodu, by też mógł żyć godnie.

Posłużmy się cytatem: „Walczę i umrę jedynie dlatego, że w wychodku, jakim jest nasze życie, żyć nie mogę, to ubliża – słyszysz! – ubliża mi, jako człowiekowi z godnością nie niewolniczą. Niech inni się bawią w hodowanie kwiatów czy socjalizmu, czy polskości, czy czego innego w wychodkowej (nawet nie klozetowej) atmosferze – ja nie mogę! To nie sentymentalizm, nie mazgajstwo, nie maszynka ewolucji społecznej, czy tam co, to zwyczajne człowieczeństwo. Chcę zwyciężyć, a bez walki, i to walki na ostre, jestem nie zapaśnikiem nawet, ale wprost bydlęciem, okładanym kijem czy nahajką. Rozumiesz chyba mnie. Nie rozpacz, nie poświęcenie mną kieruje, a chęć zwyciężenia i przygotowania zwycięstwa.

Ostatnią moją ideą, której nie rozwinąłem jeszcze nigdzie, jest konieczność w naszych warunkach wytworzenia w każdej partii, a tym bardziej naszej, funkcji siły fizycznej, funkcji, że użyję tak nieznośnego dla uszu »humanitarystów« określenia (histeryczne panny, nieznoszące drapania po szkle, ale znoszące pranie ich po pysku) funkcji przemocy brutalnej. Tę ideę chciałem przeprowadzić w swojej działalności ostatnich lat i przyrzekłem sobie, że albo swoje zrobię, albo zginę. Zrobiłem już dosyć dużo w tym kierunku, ale za mało, by móc wypocząć na laurach i zająć się serio przygotowaniem bezpośrednim do walki, i teraz stawiam siebie na kartę.

I jeszcze parę słów o tym. Wiesz, że jedynym wahaniem moim jest, że oto ja zginę przy ekspropriacji i ten fakt chcę wyjaśnić. Pierwsze – to sentymentalizm. Tylem ludzi na to posyłał, tylem przez to posłał na szubienicę, że w razie jeśli zginę, to będzie naturalną dla nich, dla tych cichych bohaterów, satysfakcją moralną, że i ich wódz nie gardził ich robotą, nie posyłał ich jedynie jako narzędzia na brudną robotę, zostawiając sobie czystą".

Te zdania nie wymagają komentarza. Pisał je człowiek, który musiał się liczyć z tym, że idzie na śmierć.

Potrzebni nowi ludzie

Cytaty, które można uznać za wskazówki pośrednie, z punktu widzenia bardziej ogólnej refleksji dotyczą sytuacji historycznej – więc i psychologicznej – Polaków początku XX stulecia oraz ujawniają kryjąca się pod rozważaniami Piłsudskiego filozofię człowieka.

Najpierw jedna z najważniejszych tez ze szkicu „Jak stałem się socjalistą" (1903): „Tylko ten człowiek wart nazwy człowieka, który ma pewne przekonanie i potrafi je bez względu na skutki wyznawać czynem".

To romantyczna definicja człowieka, ukryta jest w niej teza, że człowiek jest istotą czynną i że z jego czynów da się odczytać wartości.

Dodatkową wskazówkę znajdujemy w drukowanym w roku 1903 w piśmie „Naprzód" szkicu „Bibuła": „Tradycja »romantycznych« środeczków rewolucyjnych, zostawiona w spuściźnie głównie przez Narodną Wolę, ciężyła w owe czasy nad ludźmi równie silnie, jak »pozytywny« nastrój umysłów. Dla rozbicia tej tradycji, dla przezwyciężenia tego nastroju potrzebni byli nowi ludzie – romantycy co do planów, pozytywiści co do środków. Takimi okazali się założyciele Polskiej Partii Socjalistycznej".

Tak więc za wartości prawdziwe można uznać jedynie te, które poświadczamy działaniem, nie zaś deklarowane; pośród tych „wyznawanych czynem" będą co najmniej dwa rodzaje, niższe i wyższe, te, które służą doraźnej działalności, i te, które służą osiągnięciu najważniejszych celów. Dlatego Piłsudski używa sformułowań: pozytywizm środków i romantyzm celów.

Szybki napad, kunszt cofania się

Zwróćmy uwagę na środki. Tajne przygotowanie akcji, zaskoczenie, minimalizowanie ryzyka (powstrzymanie wcześniejszej akcji – odegrała rolę treningu) i uniknięcie skutków ubocznych przez wybór miejsca (właśnie na uboczu), wprowadzenie grupy rezerwowej do pociągu i okupację dworca. Akcji towarzyszy dowcipna zasłona dymna – dezinformacja co do tożsamości wykonawców i posiadanej broni. Wykorzystany zostaje blef: nie ma bomby ani na stacji, ani w ręku Piłsudskiego. Lecz w odpowiedniej sytuacji człowiek boi się śledzia.

Myślę, że jest to prawidłowe odczytanie „pozytywistycznego" podtekstu. Jako potwierdzenie może – pośrednio – służyć zbiór wskazówek zostawionych przez samego Piłsudskiego. W lipcu 1910 r. przyszły Marszałek wygłosił wykłady w Szkole Centralnej PPS w Krakowie – streszczenie ich ukazało się jako maszynopis pt. „Historia organizacji bojowej PPS".

Nie tu miejsce na referowanie całej pracy, warto jednak odnotować najważniejsze reguły:

„1. Wyzyskanie elementu niespodzianki – sekret, tajemniczość, konspiracja;

2. Szybkie opanowanie i sterroryzowanie terenu – brak siły należy zastępować materiałami wybuchowymi, których oddziaływanie (huk) paraliżuje przeciwnika;

3. Unikanie długiej walki – szybki napad winien być zlikwidowany jeszcze szybszym wycofywaniem się (Piłsudski mówi nawet o „kunszcie" cofania się)".

Niwelowaniu różnic siły, oprócz środków technicznych, służą także: przewaga wyszkolenia i lepsze plany akcji przewidujące różny przebieg wydarzeń. Taki plan chroni przed zaskoczeniem i zarazem pozwala zaskoczyć przeciwnika. Napisane też przez Piłsudskiego „Zadania praktyczne rewolucji" jako główną regułę podają „skierowywać atak na słabe strony armii, aby tą drogą zmniejszyć wagę silnych", podkreślają też rolę „robót demolacyjnych", zwłaszcza niszczenie „nerwów": środków transportu i łączności oraz uderzenia w sztaby pełniące rolę mózgów. Raz jeszcze odnajdziemy poradę: „aby wywołać wrażenie siły i wzbudzić strach, należy używać materiałów wybuchowych zastępujących ludzi".

Ważną też rolę przypisuje Piłsudski sztuce dowodzenia: rozkaz – przerywając wahania i lęki – zwiększa szybkość i energię działań, co także pozwala stronie słabszej wyrównać różnicę sił. Inna z prac „Geografia militarna" formułuje zasadę „walki totalnej", dotąd w polskiej sztuce wojennej niestosowaną: „Dla rewolucji armią jest cały kraj, rolę oddziałów zaś spełniają poszczególne jego terytoria. Następnie wszystko, co może walczyć, musi bezwzględnie iść do walki, czy jest przygotowane czy nie. Każdy punkt musi spełnić to, na co go stać – milczeć nie może".

Z Bezdan nad Wisłę i na Śląsk

Piłsudski układał akcję pod Bezdanami, jak komponuje się dzieło sztuki – nie bez powodu używa się od wieków określenia „sztuka wojenna". Na te same reguły wojennej estetyki trafiamy, analizując przebieg Bitwy Warszawskiej i III powstania śląskiego. W obu przypadkach widzimy tajne przygotowanie akcji – (na Śląsku poprzedzona została akcją demolacyjną „Mosty" grupy „Wawelberga"), w obu osiągnięto maksymalne tempo działań. W obu też akcjach istotną rolę odegrało morale żołnierzy – i praca Piłsudskiego. Pisał o tym po latach francuski generał Maxime Weygand, podkreślając jego rolę w psychicznym przygotowaniu ofensywy: „W ciągu trzech dni, które marszałek Piłsudski spędził wśród wojsk IV armii, zelektryzował je; przelał z własnej duszy w dusze walczących ufność i wolę pokonania wszelkich przeszkód. Nikt poza nim nie mógł tego dokonać. Pod żadnym innym dowódcą wojska polskie nie dokonałyby z tym uniesieniem zażartym tej ofensywy, która miała doprowadzić je w ciągu kilku dni aż do niemieckiej granicy, przedzierając z boku i rozwalając siły czterech armii sowieckich, które dopiero co miały się za zwycięzców".

Element zaskoczenia został też znakomicie wykorzystany podczas bitwy nad Niemnem – polskie oddziały przeszły przez terytorium Litwy i zablokowały drogę Rosjanom uciekającym z Grodna. Była to akcja tak pragmatyczna, że przeprowadzono ją z naruszeniem granicy litewskiej. To naruszenie prawa miało za sobą moralność – podczas najazdu bolszewickiego Litwa co chwilę wbijała nam nóż w plecy i jeszcze odkrawała po kawałku.

Pewnych wygód się nie ceni

Formuła „romantyzm celów – pozytywizm środków", będąca najlepszą autocharakterystyką ruchu piłsudczykowskiego, jest jednocześnie przyznaniem pęknięcia niepodległościowego etosu na konspiracyjny pragmatyzm „na dziś" i rycerski romantyzm – „na jutro"

Najbardziej romantyczny cel – niepodległość – realizowany był latami, pozytywistyczną metodą. Nad poczynaniami wisi podwójne niebezpieczeństwo: polityczne – zaniechania celów na rzecz kolaboracji, i etyczne – przesunięcie zasady „cel uświęca środki" tak radykalne, że niemoralne środki przekreślą najszczytniejsze cele. Przykładem tego zjawiska w mikroskali była przemiana bojówek w bandy rabunkowe, a w skali makro – przemiana rewolucji w tyranię, państwa – w obóz koncentracyjny. Piłsudczykom udało się uniknąć tych niebezpieczeństw przez odbudowę etosu rycerskiego.

Groźba osuwania się w świat coraz niższych wartości, rezygnacji ze szczytnych celów, które zostają tylko czymś w rodzaju alibi dla podłości, łączy się z tym, że niższe wartości są „obciążone" troską o byt biologiczny i o korzyści materialne. Piłsudski sięga po wartości wolne od tego obciążenia, po etos żołnierski. Jego cechy to zdolność do ofiary z życia, pogarda dla rzeczy materialnych, odwaga, cnota (a przynajmniej honor, który jest „surogatem"). W szkicu „O wartości żołnierza Legionów" Piłsudski pisał: „Człowiek, który ma jutro umrzeć, ma pewien specjalny stosunek do rzeczy. Nie ceni pewnych wygód, bo jutro wszystkie wygody mogą zniknąć. Nie ceni, co prawda, wygód innych ludzi, lecz swoje również ma za nic. W czasie długiego stykania się i bratania się ze śmiercią wygoda staje się rzeczą tanią, staje się rzeczą, nad którą się łatwo przechodzi do porządku dziennego. Życie dobrego żołnierza staje się ciągłą i ustawiczną loterią. Skutkiem tego jest lekceważenie przez niego spraw dobrobytu materialnego w znacznie silniejszym stopniu, niż to się spotyka w życiu innych ludzi".

Siła i wartości

Jedną z najbardziej znanych maksym Piłsudskiego jest (odwołująca się do Pascala i zapisana po francusku) maksyma ustawiająca w pewnej hierarchii wartości polityczne i moralne rządzące ludzkim światem:

La force sans la liberte et la justice n'est, que violence

et tyrannie.

La justice et la liberte sans la force ne sont,

que verbiage et enfantillage.

(Siła bez wolności i sprawiedliwości jest tylko

przemocą i tyranią.

Sprawiedliwość i wolność bez siły jest gadulstwem

i dzieciństwem)

Podporządkowanie siły wartościom to sposób na zasypanie przepaści między etosem konspiratora a etosem rycerskim. Ważną rolę odegra tutaj przypomniane przez Piłsudskiego pojęcie „imponderabilia". Przejdzie ono ciekawą ewolucję. W pisanych w roku 1914 dla „Strzelca" analizach wojny bałkańskiej Piłsudski podkreślał rolę, jaką w „materialnej" walce odgrywają „niematerialne" czynniki – to wszystko, co się składa na morale wojska. O roli nieważkich „czynników psychicznych" mówił także w pisanym w Magdeburgu eseju „Limanowa – Marcinkowice". Słowo to wyostrzyło znaczenie: zaczęło oznaczać już nie wszystkie czynniki psychiczne, lecz tylko związane z wartościami takimi jak ojczyzna czy honor. W kodeksie Piłsudskiego zaistniały więc dwa szeregi wartości: najwyższe, czyli imponderabilia, wymagające często ofiar najwyższych, oraz mniej ważne – związane z pragmatyką działań – pozytywistyczne. Piłsudski wysoko cenił wartości bojowe, takie jak odwaga i poświęcenie, ale doceniał także rolę sprawności organizacyjnych. To, że doceniał je czynem, widać na przykładzie Bezdan i ataku znad Wieprza.

Realizacja wartości dawała życiu sens – życie bez celów to życie bezsensowne. Zarazem była to realizacja prawdziwej ludzkiej natury – w przemówieniu nagranym na płytę 5 września 1924 r. Piłsudski powiedział: „Jest żywioł nie boski, lecz ludzki, może dlatego człowiek tak mało go szanuje. Żywiołem tym jest praca, praca ludzkich mózgów, praca ludzkich serc i praca ludzkich mięśni. Dzieje ludzkie w całych tysiącleciach, wszystko to, co nazywamy kulturą, są właściwie przetworem tego ludzkiego żywiołu, człowieczej pracy".

Jako przykłady wielkich, ludzkich dzieł Piłsudski wymieniał czasem wydarte bagnom miasta takie jak Rzym czy Petersburg, także Wenecję, także Śląsk, także swe ukochane Wilno. Twórczość oznaczała dla niego niemal stan naturalny, oznaczała zdrowie i życie jednostek. Brak twórczości – chorobę, rezygnację z tego, co najbardziej ludzkie.

Odzyskanie państwowości nie oznaczało dla Piłsudskiego ani końca obowiązków jednostki, ani końca walk o niepodległość. Jako potwierdzenie przytoczmy cytat z przemówienia wygłoszonego w październiku 1919 r. w Poznaniu: „Idą czasy, których znamieniem będzie wyścig pracy, jak przedtem był wyścig krwi. Kto do tych zawodów bardziej przygotowany będzie, kto w tym wyścigu większe dowody wytrzymałości złoży, ten w najbliższych czasach będzie zwycięzcą, ten potrafi utrzymać to, co zyskał, albo odrobić to, co stracił".

To było o polskich obowiązkach. Ale walka o wolność i o człowieczeństwo nie kończy na wolności dla Polski, nie kończy w ogóle na wartościach politycznych.

Jako puentę zapiszmy słowa wypowiedziane w Chełmie w styczniu 1920 r.: „Polska idzie w purpurze chwały i zwycięstwa, a otoczyć się musi purpurą światłości i doskonalenia się wewnętrznego. Tak jak Polskę całą, wzywam i was do podjęcia pogodnej pracy rozwojowej, gdyż musimy wznieść się na jak najwyższy poziom kultury, aby z dorobku naszego mogły korzystać i dalsze tereny, by mogły czerpać pełną garścią światło i wszelką pomoc". ©?

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Piłsudski wszystko przemyślał. Podzielił spiskowców na dwie grupy – jedna, dowodzona przez Sławka – w pociągu. Miała zaatakować od środka, zneutralizować jakichś oficerów czy żołnierzy, gdyby chcieli przeszkadzać. Główna grupa udała się na stację w Bezdanach, 25 kilometrów od Wilna. Oczekiwali na peronie.

Kazał wszystkim gadać po rosyjsku: Kto idiot? – odpowiedź: komuna. Dwóch: Młynarski i Gorgol, pilnowało w poczekalni, też udawali Rosjan, tyle że pijanych. Jeden niby spał na ławce, drugi przy drzwiach. Gdy pociąg wjedzie – wyjmą browningi i ułożą wszystkich czekających na podłodze.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów