Baza jest jak niewielka wioska i jak na wioskę przystało, sąsiedzi dobrze się znają. Mieszkają tu od kilkunastu, czasem kilkudziesięciu lat, choć tylko na wiosnę, mniej więcej od marca do maja, w najwyższym sezonie wspinaczkowym na Everest. Od lat zajmują te same miejsca na lodowcu: Himex Russela Brice'a na samym początku bazy, Seven Summit Treks Mingmy, Tashiego i Dawy Sherpów – na drugim końcu. Sąsiedzi witają się ze sobą, uśmiechają, rozmawiają o pogodzie, odwiedzają się, wpadają na kawę lub coś mocniejszego, zapraszają się na kolację. Najczęściej się lubią, choć niektórzy tylko stwarzają pozory, żeby utrzymać poprawne stosunki z sąsiadami. Często stanowią dla siebie konkurencję. Ważne jednak, żeby ze sobą współpracować, a nie walczyć, bo ostatecznie sąsiedzi mają wspólny cel – wprowadzić swoich gości na Everest, skutecznie i bezpiecznie, a potem całych i zdrowych odesłać z powrotem do domów. Niestety, nie zawsze się to udaje. Są sąsiedzi, których nikt nie lubi, których uważa się za zagrożenie, a sposobu ich działania się nie pochwala.