Edward Hirsch w posłowiu do omawianej książki stwierdza, że poetka „gdyby mogła, mówiłaby językiem drzew polnych i kwiatów". Jej poezja jest bowiem niezwykle zmysłowa i skoncentrowana na powabach rzeczywistości. Z uwagą i czułością autorka przygląda się naturze. Bez pruderii pisze o swojej erotyczności, a także o radości, jaką niesie ze sobą cielesność, o samotności i potrzebie bliskości drugiego człowieka, w którego oczach na moment można znaleźć wytchnienie. To poezja codziennej krzątaniny, w której znajdzie się też jednak chwila na zadumę, troskę, miłosny poryw i zachwyt nad światem.