„Nie żyjemy dla siebie i nie umieramy dla siebie, wbrew lansowanym dzisiaj najprzeróżniejszym ideologiom, począwszy od ideologii singli, która każe nam żyć jako samotna wyspa. Jeżeli akceptuje się jakieś związki z innymi, to na zasadzie przelotności i nietrwałości. Bez wzajemnych zobowiązań" – mówił hierarcha. Z jego wypowiedzi przebiło się do opinii publicznej wyłącznie twierdzenie o „ideologii singli", co po stronie krytycznej wobec Kościoła wywołało natychmiastowe oburzenie. „Co ta menda jeszcze wymyśli" – pytał internauta na forum gazeta.pl. Inny pisał o „ideologii palantów w sukienkach". Proszę wybaczyć, że cytuję anonimowych forumowiczów, ale właściwe głosy zawodowego komentariatu (w tej liczbie również polityków opozycji) bardzo się od nich nie różniły. I właściwie poza oburzingiem na to, że arcybiskup rzekomo obraził tysiące ludzi nieżyjących w związkach, co dowodzi tego, jak zły jest Kościół i jak bezduszni są jego hierarchowie, niczego nowego się nie dowiedzieliśmy.