Oczywiście, nie jest to pierwszy raz, gdy taka możliwość się pojawia, nie pierwszy raz, gdy obecne władze Turcji, jasno deklarujące swój religijny konserwatyzm i ostrożnie kwestionujące laicki charakter tego kraju narzucony mu przez Kemala Atatürka, pokazują, że mogą się zdecydować na dalsze zrywanie z normami laickimi. Nie oznacza to, że tak musi się stać, nie oznacza, że Hagia Sophia przestanie być muzeum i że rzeczywiście wrócą do niej modlący się muzułmanie. Tak może się stać, ale wcale teraz nie musi. W niczym nie zmienia to faktu, że warto przeciwko temu protestować, zajmować stanowisko, ostrzegać i apelować. Obojętność tylko wzmocni tendencje fundamentalistyczne i przyspieszyć może zmiany dotyczące tej jednej z najpiękniejszych świątyń chrześcijańskiego świata. Tak robią Rosjanie, tak robi patriarcha Moskwy i Wszechrusi (mimo konfliktu z patriarchą Konstantynopola), tak wreszcie robi wielu zachodnich polityków. A Polska? Polska tak jest zajęta obroną wartości chrześcijańskich, że nawet nie zauważyła tych zapowiedzi.