Lata poetyckiego milczenia, kiedy to poświęcił się służbie dla sprawy – z czasem coraz bardziej niejednoznacznej i trudniejszej do obrony – zmieniły Polkowskiego. Nadały jego poezji gorzkiej świadomości, że przeciwko nam pracuje nie tylko biologia, ale też przeznaczenie. A może nawet coś więcej, sam wszechświat – coraz mniej poddający się racjonalnej analizie, odczłowieczony i przerażający. Wiara w poezję została zastąpiona niepewnością. Gdzieś wyparowała niezmienna podstawa życia, jaką była transcendencja. Mieliśmy przekonanie, że sztuka prowadzi poza świat realny i wiedzie do odkrycia prawdy. Ale co w sytuacji, gdy prawdy nie można już odkryć? Gorzej, bo może nawet jej nie ma? Pozostaje tylko złudzenie, że istniejemy, choć nie mamy co do tego żadnej pewności.