Matylda Getter. Siostra, która ratowała żydowskie dzieci

Matylda Getter. Matka przełożona zakonu Franciszkanek Rodziny Maryi uratowała wraz ze swoimi siostrami kilkaset, a może nawet tysiące żydowskich dzieci. Ich wysiłki docenione zostały medalami Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.

Publikacja: 13.03.2020 09:00

Matylda Getter. Siostra, która ratowała żydowskie dzieci

Foto: Wikipedia

Lea Balint w czasie wojny nosiła nazwisko Alina Herla i znalazła się wśród 15 żydowskich dzieci, które trafiły do domu sierot w Brwinowie. Był on prowadzony przez Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi. – Trzy razy siostry ocaliły mi życie – opowiadała „Rzeczpospolitej" w czasie swojego pobytu w Warszawie. – Raz, gdy przyjęły mnie do swego zakładu, drugi, gdy w trakcie rewizji gestapo siostra wsadziła mnie do kosza z sianem, na którym stały jajka. Niemcy chcieli go zabrać, siostra musiała się z nimi szarpać, aby go nie oddać – opowiadała. Po raz trzeci, gdy w czasie powstania warszawskiego siostra zakonna na rękach zaniosła chorą dziewczynkę do odległego punktu sanitarnego.

Lea przyjechała do Warszawy na uroczystość związaną z upamiętnieniem 50. rocznicy śmierci siostry Matyldy Getter, która była przełożoną zakonu Franciszkanek Rodziny Maryi.

Dzieci w sutannach

W czasie wojny dzięki niej zostało uratowanych co najmniej 750 żydowskich dzieci, tak wynika z warszawskiego archiwum, ale nie jest to liczba zamknięta, bo ciągle zgłaszają się do nas osoby ocalone – mówiła wtedy siostra Janina Kierstan, przełożona generalna zgromadzenia.

Z kolei siostra dr Teresa Antonietta Frącek szacuje, że pomoc doraźną otrzymało co najmniej drugie tyle potrzebujących Żydów. Przypomina ona słowa Ireny Sendler, która zapytała siostrę Getter, ile dzieci zakonnice uratowały w czasie wojny. – Usłyszała wtedy, że 2,5 tys. – dodała siostra Antonietta.

Wszystko działo się w domu prowincjalnym zgromadzenia przy Hożej 53 w Warszawie, gdzie w czasie wojny ukrywane były żydowskie dzieci i dorośli. Wśród nich były też dzieci wyprowadzone z getta m.in. przez Irenę Sendlerową. Były one od razu przenoszone do innych domów zakonnych. Niekiedy w czasie podróży były przebierane w sutanny lub habity. Wyrabiano im też nowe dokumenty.

Z danych zgromadzenia wynika, że w ratowaniu dzieci żydowskich brało udział ponad 100 sióstr, na czele których stała matka przełożona Matylda Getter. Lila Goldschmidt tak opisała po latach spotkanie z nią: „Nie zapomnę do końca życia tego momentu. M. Getter była w tym małym ogródku na Hożej, zbliżyłam się do niej, powiedziałam, że nie mam gdzie się podziać, że jestem Żydówką, a więc wyjęta spod prawa. Na co matka Getter mi odpowiedziała i tu przytaczam jej słowa: »Dziecko moje, ktokolwiek przychodzi na nasze podwórko i prosi o pomoc, w imię Chrystusa, nie wolno nam odmówić«."

Przed wojną siostra Getter założyła 25 placówek opiekuńczych i edukacyjnych. W 1936 r. została wybrana przełożoną warszawskiej prowincji zgromadzenia. W czasie wojny w domu prowincjalnym przy Hożej zakonnice prowadziły punkt sanitarny i kuchnię dla najbiedniejszych, a w czasie powstania warszawskiego – szpital. W sierocińcach, którymi się opiekowała, m.in. w Aninie, Białołęce, Chotomowie, Płudach, Warszawie, umieszczała żydowskie dzieci.




Rodzina Maryi

Matylda urodziła się w Warszawie w 1870 r. Była jednym z dziesięciorga dzieci Karola i Matyldy Getterów. Jej ojciec był rzeźnikiem, mieszkali na Woli wśród żydowskiej biedoty. Uczyła się w pałacu Bogusławskiego przy ul. Żelaznej, na pensji Sióstr Rodziny Maryi – instytutu powołanego przez św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego.

Chciała zostać karmelitanką, ale o jej przyszłym losie, jak sama wspominała, rozstrzygnęły słowa spowiednika: „Pójdziesz do Rodziny Maryi, bo trzeba teraz ratować biedne dzieci i pracować dla kraju". Zgłosiła się do tego zgromadzenia jako 17-latka. Śluby wieczyste złożyła w odeskim domu w 1895 r. i tam została mistrzynią nowicjatu, odpowiedzialną za formację młodych adeptek. Jako pedagog ze znajomością języka francuskiego uczyła także w szkole, prowadząc jednocześnie ochronkę dla ubogich dzieci.

Po ośmiu latach wyjechała do zakładu dla dziewcząt przy generalnym domu Rodziny Maryi do Petersburga. „Najsilniejszy, radykalny wpływ na młodzież wywierała Mistrzyni, dobra, młoda matka, Matylda Getter, której takt, równowaga połączona z wielką dobrocią, wykwintna elegancja, czarujący wdzięk, łączyły się z oryginalnością sposobu obcowania z młodzieżą i oddziaływania na jej psychikę" – tak wspominała ją wychowanka Maria Siemaszko. Absolwentki szkoły uzyskiwały patenty nauczycielskie lub zdobywały zawód: gospodyni, krawcowej, hafciarki.

Rodzina Maryi była instytutem świeckim, choć dla carskiej ochrany było jasne, że takim nie jest. Kolejne przełożone starały się więc o połączenie z francuskim Zgromadzeniem Franciszkanek Misjonarek Maryi, by uzyskać status regularnego zakonu, zatwierdzonego przez Stolicę Apostolską. Ale krok ten okazał się błędem i w 1914 r. siostry z Getter na czele dokonały secesji trzech mazowieckich ośrodków, zakładając zakon Franciszkanek Rodziny Maryi.

Nie lubiła słowa sierociniec

W czasie I wojny światowej matka przełożona urządziła w budynku przy Żelaznej szpital dla rosyjskich żołnierzy zatrutych przez Niemców chlorem w czasie walk pod Bolimowem niedaleko Łowicza. Potem zorganizowała tam świetlicę dla dzieci i młodzieży. Przy furcie klasztornej siostry karmiły codziennie prawie pół setki ubogich.

Po wojnie matka Matylda zaczęła tworzyć placówki opiekuńcze. Pierwszy powstał w 1919 r. dom dla sierot przy Zamoyskiego w Warszawie, rok później Zosinek w Międzylesiu dla dzieci z dalekich Kresów i wojennych sierot. Rok później były gotowe sierociniec, przedszkole i dom starców w Sejnach, a także ośrodek opiekuńczy Loretto na warszawskiej Pradze. W sumie utworzyła 25 placówek.

W 1936 r., po podziale zgromadzenia na trzy prowincje, została mianowana przełożoną prowincji warszawskiej. Do 1945 r. zarządzała z 404 siostrami 44 domami na obszarze sześciu diecezji. Wśród nich było 21 sierocińców, osiem ochronek, siedem internatów dla uczennic szkół średnich oraz hotelik w Warszawie dla dziewcząt pracujących.

Jak pisze Anna Zechenter, autorka publikacji poświęconej Matyldzie Getter, nie lubiła ona słowa „sierociniec". Dla dzieci tworzyła zatem „domy". „Wybierała miejsca malownicze, zatopione w zieleni, położone z dala od miejskich murów. W największej placówce w Płudach, gdzie mieszkało 200 dziewcząt, 20-osobowe grupy miały własne domki, ochrzczone ciepło i swojsko brzmiącymi nazwami: „Echo", „Kruszyna", „Rusałka", „Zacisze" – opisuje autorka biografii matki Getter.

Po zakończeniu wojny w 1945 r. miała 75 lat, ale jeszcze przez dziesięć lat pełniła obowiązki przełożonej domu. Zmarła w Płudach 8 sierpnia 1968 r. W 50. rocznicę jej śmierci przy Hożej poświęcono kamień węgielny pod Muzeum Ratowania Dzieci Żydowskich im. matki Matyldy Getter. Przywieziono go z ogrodu Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem. W 1985 r. matka Matylda otrzymała bowiem pośmiertnie medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Później w ten sam sposób wyróżniono jeszcze sześć sióstr z jej zakonu. 

Przy pisaniu korzystałem z publikacji Anny Zechenter „Matka Matylda Getter" (Wydawnictwo IPN) oraz s. Teresy Antonietty Frącek RM „Matka Matylda Getter" – broszury z serii Bohaterowie Niepodległej (Wydawnictwo IPN)

Lea Balint w czasie wojny nosiła nazwisko Alina Herla i znalazła się wśród 15 żydowskich dzieci, które trafiły do domu sierot w Brwinowie. Był on prowadzony przez Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi. – Trzy razy siostry ocaliły mi życie – opowiadała „Rzeczpospolitej" w czasie swojego pobytu w Warszawie. – Raz, gdy przyjęły mnie do swego zakładu, drugi, gdy w trakcie rewizji gestapo siostra wsadziła mnie do kosza z sianem, na którym stały jajka. Niemcy chcieli go zabrać, siostra musiała się z nimi szarpać, aby go nie oddać – opowiadała. Po raz trzeci, gdy w czasie powstania warszawskiego siostra zakonna na rękach zaniosła chorą dziewczynkę do odległego punktu sanitarnego.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Portugalska rewolucja goździków. "Spotkałam wiele osób zdziwionych tym, co się stało"
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków