Piłka leci z ogromną prędkością, napastnik wyskakuje: obrót w powietrzu, strzał, gol i wybuch radości. Rozgrywający rzuca, skrzydłowy odbiera podanie i pędzi po przyłożenie, ale wtedy wpada na niego facet wielki jak ciężarówka. Młyny rugbistów ruszają na siebie z impetem, trzeszczą kręgosłupy, a głowa też nie raz oberwie, ale nikt nie ustąpi.
Na tafli między obrońcą a bandą jest wąski korytarz, a dalej już otwarta droga do bramki. Wepchnięcie na bandę, koziołek w powietrzu, obrońca dostaje dwie minuty kary, a hokeista z trudem podnosi się z lodu.