Tomasz Prange-Barczyński winem zajmuje się ponad 20 lat i nie tylko wie o nim wszystko, ale też opowiedzieć potrafi jak mało kto. Ma cenny dar – niewymuszoną erudycję. Wydaje się, że wszystkie te miasteczka zna jak nikt inny razem z ich królami, bankierami, łotrami, a zwłaszcza z karczemnymi pstrągami, sałatami i mięsiwami. Przewertował wszystkie książki, zna każdą bibliotekę, a antykwariuszy uczynił bogaczami, wykupując wszystko, co mają.
Prange-Barczyński wychował się w winnicy, po bułgarsku mówi lepiej niż po polsku, chilijska Indianka niańczyła go, zanim nie przeniósł się na Cypr, a każdy czwartek do dziś spędza na przedmieściach San Francisco. Wszędzie z kieliszkiem w ręku i nad talerzykiem lokalnego przysmaku, o którym opowiedzieli mu najstarsi gruzińscy górale. Też tak chcecie? Wystarczy przeczytać.