Nic nie przebije jednak powrotu do Krakowa Kuby Błaszczykowskiego. To zresztą jedyny ruch kadrowy w polskiej lidze, o którym pisały największe media w Europie. Powód jest oczywiście inny niż sportowy, bo ekstraklasa z powodów czysto piłkarskich na łamy zachodnich gazet nie trafia.
Historia, że oto znany zawodnik wraca do swojego ukochanego klubu z czasów młodości, by grać w nim za darmo, już sama w sobie jest ciekawostką wartą odnotowania. Gdy jednak okazało się dodatkowo, że Błaszczykowski pożyczył Wiśle ponad milion złotych, by mogła przystąpić do rozgrywek, temat stał się bardzo nośny.
Na skrzydłach Wisły Kraków zobaczymy w rundzie wiosennej zawodników, którzy byli w kadrze na Euro 2016, a także na zeszłorocznym mundialu. Do zespołu dołączył bowiem także Sławomir Peszko. Skrzydłowy Lechii Gdańsk nie znajdował uznania w oczach trenera Piotra Stokowca. W tym sezonie Peszko grał tylko pół godziny – w meczu pierwszej kolejki brutalnie sfaulował Arvydasa Novikovasa z Jagiellonii i dostał rekordową karę 11 meczów zawieszenia. Gdy karencja dobiegła końca, Stokowiec nie był już zainteresowany usługami Peszki.
Wiśle były reprezentant Polski powinien się jednak przydać. Klub udało się, przynajmniej tymczasowo, uratować, ale odpływ krwi jest znaczący. Na kłopotach 13-krotnego mistrza Polski najbardziej skorzystała Jagiellonia, która przechwyciła trzech czołowych zawodników Białej Gwiazdy. Wiosną w barwach klubu z Podlasia zagrają stoper Zoran Arsenić, który rozwiązał pod Wawelem umowę z winy klubu, jeszcze zanim ruszyła akcja ratunkowa, a także ofensywny pomocnik Jesus Imaz i skrzydłowy Martin Kostal.
Hiszpan oraz Słowak kosztowali Jagiellonię 750 tysięcy euro, a w ramach tej transakcji pod Wawel udał się Lukas Klemenz – 23-letni stoper, za którym w Białymstoku nikt nie będzie tęsknił, a dodatkowo Jagiellonia przez pół roku ma w części opłacać pensję Łukasza Burligi, który również wylądował w Wiśle.