Rz: Prawie 20 lat temu zaczęła obowiązywać ustawa o doradztwie podatkowym. Już jednak przed 1 stycznia 1997 r. wiele osób uprawiało ten zawód. Co się wówczas zmieniło?
prof. dr hab. Jadwiga Glumińska-Pawlic: Można stwierdzić, że ustawa po prostu zalegalizowała tę działalność, ale stało się coś ważniejszego. Powstał zawód zaufania publicznego, który uzyskał ustawowe uprawnienia, ograniczenia i zasady etyki. To dobra okazja, by przypomnieć, że uregulowano naszą profesję, powierzając nam m.in. stanie na straży ochrony interesów finansowych państwa. Mamy pomagać podatnikowi w prawidłowym i rzetelnym deklarowaniu swoich zobowiązań wobec państwa. Trzeba także podkreślić, że wyróżnia nas objęcie naszej działalności obowiązkowym ubezpieczeniem odpowiedzialności cywilnej. Ono zapewnia bezpieczeństwo nasze i klientów w razie ewentualnych błędów albo skutków zmian w interpretacjach podatkowych czy w orzecznictwie sądowym. Na szczęście z tej ochrony nie musimy zbyt często korzystać, a statystyki pokazują, że kwoty wnoszonych składek znacznie przewyższają wypłacane odszkodowania.
Wtedy, 20 lat temu, wiele osób, nawet prawnicy, wątpiło w sens ustanawiania nowego zawodu. Mówiło się, że stoją za tym jacyś kombinatorzy chcący oskubać kasę państwa. Nie ma pani profesor wrażenia, że coś z tamtego myślenia do dziś tu i ówdzie zostało?
Były takie obiegowe poglądy, choć się z nimi zupełnie nie zgadzam. Dziś prawnicy, ale nie tylko oni, oceniają nas zupełnie inaczej. O ile adwokat czy radca prawny dba o wolność, honor, dobre imię czy nawet życie swojego klienta, o tyle my troszczymy się o jego kieszeń, co przecież też jest niezwykle istotne. Zresztą coraz częściej łączymy siły z prawnikami i biegłymi rewidentami czy to w jednej kancelarii czy w innych formach współpracy. Przecież niemal każda umowa cywilnoprawna, którą sporządzają prawnicy, ma swoje skutki podatkowe. Podobnie jest z restrukturyzacjami firm. A przecież klienci coraz częściej domagają się obsługi kompleksowej, wszechstronnej. My zaś przy takich okazjach wiele się od siebie wzajemnie uczymy. Ta praktyka pokazuje, że nasz zawód ma sens i że jest ceniony przez inne zawody zaufania publicznego. Można tylko żałować, że problematykę finansów publicznych i podatków usunięto z egzaminów wstępnych na aplikacje prawnicze. Jeden z byłych ministrów sprawiedliwości uznał, że to tematyka zbyt trudna. Dopiero w czasie aplikacji niektóre izby adwokackie czy radcowskie organizują zajęcia obejmujące tę problematykę.
I to potem odbija się prawnikom na praktyce?