Najwyższa Izba Kontroli kwestionuje analizy i wyceny, choć kontrolerzy zapoznali się ze znikomą częścią dokumentacji, a co ważniejsze: nie zapytali żadnej z firm, która te analizy przygotowywała – McKinsey & Company, Westney Consulting Group, Rothschild i BNP Paribas. W dokumencie nie padło również fundamentalne pytanie: „Jaka byłaby przyszłość KGHM bez Sierra Gorda?".
Złoża na kilkadziesiąt lat
Sytuacja polskich zasobów KGHM jest wymagająca. Koncernowi ubywa złóż łatwo dostępnych, a trudne warunki wydobycia powodują, że trzeba schodzić coraz głębiej, a to zwiększa koszty i powoduje większe utrudnienia w pracy górników, zagrożenie ich zdrowia i życia. Dodatkowo mamy słabej jakości rudy. Zawartość miedzi w rudzie z polskich złóż, z których pochodzi 80 proc. produkcji tego metalu, systematycznie spada, od 2009 r. zmniejszyła się z 1,68 do 1,5 proc. Oznacza to, że na każde 15 kg miedzi na powierzchnię wyjeżdża niemal tona skał.
Już dziś, co potwierdza w wywiadach prasowych prezes Marcin Chludziński, Sierra Gorda jest największym pod względem wydobycia projektem KGHM, cechującym się wysoką efektywnością. Sierra Gorda zapewnia przyszłość KGHM, dostęp do złóż przez kolejne 25, a nawet 50 lat, dzięki dwóm nieeksploatowanym jeszcze złożom.
Mówimy o roku 2069. Nie wiem, jak będzie wtedy wyglądał świat, moje wnuki będą miały mniej więcej tyle lat, ile ja dziś. Sądzę jednak, że miedź, której unikalne właściwości odkryto już w starożytności, pozostanie niezastąpiona – w elektronice, układach scalonych czy elektrycznych samochodach.
Miedź jest surowcem przyszłości
Trudno zastąpić miedź innymi surowcami ze względu na jej znakomite właściwości. Jeszcze niedawno takie czynniki jak obniżenie prognoz globalnego wzrostu PKB czy stopniowe odejście chińskiej gospodarki od przemysłu ciężkiego były podawane jako zmniejszające światowy poziom zapotrzebowania. Dziś ważnym czynnikiem napędzającym światowe zapotrzebowanie na miedź jest wzrost popularności samochodów elektrycznych.