Ustawa antylichwiarska: do walki z lichwą wystarczy to, co jest

Gdyby doprowadzić do pełnej zgodności praktyki rynkowej z obowiązującymi przepisami, mogłoby się okazać, że interwencja ustawodawcza na rynku pożyczkowym wcale nie jest konieczna.

Publikacja: 19.07.2019 08:01

Ustawa antylichwiarska: do walki z lichwą wystarczy to, co jest

Foto: 123RF

18 czerwca rząd przyjął projekt tzw. ustawy antylichwiarskiej, która ma uregulować rynek kredytowy. W procesie legislacyjnym uwagi do projektu zgłosiło ponad 30 podmiotów: instytucje publiczne, eksperci i uczestnicy rynku pożyczkowego. Niespodziewanie, już po przyjęciu projektu, na wniosek ministra sprawiedliwości rząd poprawił 25 czerwca projekt ustawy antylichwiarskiej przyjętej tydzień temu w innej wersji. Resort jeszcze bardziej obniżył limit kosztów pozaodsetkowych, które firmy pożyczkowe mogą naliczać klientom. 20-procentowe koszty niezależne od okresu kredytowania plus 25-procentowe w skali roku uzależnione od okresu kredytowania zastąpiono taką samą 10-procentową stawką na oba składniki.

Czytaj także: Sejm nie wstrzymuje prac nad ustawą antylichwiarską

Jest to precedens, żeby po fazie konsultacji międzyresortowych i społecznych zmieniać tak krytyczny element ustawy. Zwłaszcza że dyskusja publiczna o obniżeniu limitu z obecnych 25 proc. i 30 proc. do zaproponowanych pierwotnie przez Ministerstwo Sprawiedliwości poziomów trwała rok i wsparta była licznymi analizami.

Kolejne podejście

Przyjęty projekt ustawy to kolejne już podejście do zaostrzenia przepisów antylichwiarskich. Ministerstwo Sprawiedliwości proponuje zmiany w trzech głównych grupach przepisów. Pierwsza z nich to przepisy kodeksu cywilnego i ustawy o kredycie konsumenckim, regulujące same zasady finansowania pożyczkobiorców poza zakresem ich działalności gospodarczej.

Wśród tych przepisów uwagę zwraca przepis zakazujący przewłaszczania na pożyczkodawcę nieruchomości służącej zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych pożyczkobiorcy, co ma zapobiegać przejmowaniu przez finansujących mieszkań pożyczkobiorców za niewielkie nawet długi. Inną kluczową zmianą jest obniżenie maksymalnej wysokości pozaodsetkowych kosztów kredytu przy kredytach konsumenckich – przykładowo przy pożyczce udzielanej na rok maksymalne koszty mogłyby wynieść 20 proc. kwoty pożyczki (obecnie 55 proc.), a każdy kolejny rok kredytowania to podniesienie limitu o kolejne 10 proc. kwoty pożyczki (obecnie 30 proc.), aż do osiągnięcia limitu wynoszącego 75 proc. (obecnie 100 proc.). Jednocześnie projektodawca proponuje wprowadzenie obowiązku weryfikowania wiarygodności oświadczenia o dochodach i wydatkach pożyczkobiorcy w BIK i równolegle w wybranym biurze informacji gospodarczej, co zwiększa jednostkowe koszty udzielenia kredytu konsumenckiego niezależnie od jego kwoty.

Połączenie tych dwóch rozwiązań spowoduje podniesienie minimalnej kwoty, od której udzielenie kredytu będzie dla finansującego rentowne, i z pewnością zmniejszy skłonność firm pożyczkowych (szczególnie tych działających stacjonarnie) do udzielania pożyczek na małe kwoty. Biorąc pod uwagę sytuacje życiowe, które mogą skłonić konsumenta do sięgnięcia po kilkusetzłotową pożyczkę, nie można się spodziewać, że takie finansowania znikną z rynku – zasilą one w dużej mierze istotną już i tak w tej sferze gospodarki szarą strefę.

To właśnie w szarą strefę wycelowana jest druga grupa zmian, a mianowicie nowe przepisy karne. Zgodnie z proponowanymi zmianami do kodeksu karnego od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia miałoby grozić za żądanie odsetek lub kosztów pozaodsetkowych przekraczających dwukrotność ustawowych limitów.

Trzecim kluczowym elementem projektowanych zmian jest powierzenie KNF sprawowania nadzoru nad działalnością firm pożyczkowych. Lektura szczegółowych postanowień dotyczących trybu sprawowania tego nadzoru prowadzi jednak do wniosku, że nie ma on mieć charakteru makroostrożnościowego, ale raczej ma chronić interes konsumentów. Naturalnym kandydatem do powierzenia takich kompetencji byłby więc UOKiK, a nie KNF, na co zresztą sama KNF zwróciła uwagę w toku opiniowania projektu.

UOKiK, a nie KNF

Z punktu widzenia KNF kluczowe znaczenie ma jednak inna zmiana zmiana, a mianowicie wprowadzenie dla banków możliwości udzielania kredytów konsumenckich bez zastosowania rekomendacji KNF (a w szczególności rekomendacji T dotyczącej detalicznych ekspozycji kredytowych) w ramach limitu ustalanego przez KNF. Miałoby to doprowadzić do przejęcia przez banki części akcji kredytowej wyeliminowanej omówionymi powyżej zmianami i zapobiec powstaniu luki rynkowej. Ze względów biznesowych banki skrupulatnie skorzystają z takiej możliwości, jeżeli tylko rzeczywiście zostanie ona wprowadzona – doprowadzi to jednak niewątpliwie do pogorszenia jakości portfela kredytowego banków i w konsekwencji do zwiększenia poziomu ryzyka w sektorze bankowym. Wydaje się, że przenoszenie ryzyka z sektora pożyczkowego (gdzie firmy pożyczkowe pożyczają co do zasady własne pieniądze) do sektora bankowego (gdzie banki pożyczają środki zgromadzone od deponentów) nie jest rozwiązaniem optymalnym.

Słuszny cel

Cel postawiony nowym regulacjom przez Ministerstwo Sprawiedliwości – zwalczanie patologii rynkowych związanych z lichwiarskimi pożyczkami – jest aksjologicznie niewątpliwie słuszny. Temu celowi służy już jednak wiele wprowadzonych przez ostatnich 15 lat regulacji, w szczególności określenie odsetek maksymalnych w kodeksie cywilnym oraz dobrze napisane przepisy ustawy o kredycie konsumenckim. Jak wskazuje wiele opinii zgłoszonych w procesie legislacyjnym, przepisy te nie są obecnie w dostatecznym stopniu egzekwowane. Gdyby doprowadzić do pełnej zgodności praktyki rynkowej z obowiązującymi obecnie przepisami, mogłoby się okazać, że interwencja ustawodawcza wcale nie jest konieczna. W obecnej wersji projekt zmian prawnych, pomijając nawet liczne nieścisłości mogące rodzić wątpliwości interpretacyjne, może przynieść dla rynku więcej obciążeń niż korzyści. Z nieuczciwymi praktykami rynkowymi trzeba walczyć, ale niekoniecznie kosztem całej branży pożyczkowej. Wdrożenie proponowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmian doprowadzi do zwiększenia kosztów działalności wszystkich pożyczkodawców i zapewne do ograniczenia dostępności kredytów na najniższe kwoty. To zbyt wysoka cena za potencjalne pozytywne skutki ustawy.

Dr Szymon Okoń jest radcą prawnym, partnerem w zespole rynków kapitałowych oraz bankowości i finansów kancelarii SSW Pragmatic Solutions

Tomasz Kwaśniewski jest radcą prawnym, senior associate w zespole rynków kapitałowych oraz bankowości i finansów kancelarii SSW Pragmatic Solutions

18 czerwca rząd przyjął projekt tzw. ustawy antylichwiarskiej, która ma uregulować rynek kredytowy. W procesie legislacyjnym uwagi do projektu zgłosiło ponad 30 podmiotów: instytucje publiczne, eksperci i uczestnicy rynku pożyczkowego. Niespodziewanie, już po przyjęciu projektu, na wniosek ministra sprawiedliwości rząd poprawił 25 czerwca projekt ustawy antylichwiarskiej przyjętej tydzień temu w innej wersji. Resort jeszcze bardziej obniżył limit kosztów pozaodsetkowych, które firmy pożyczkowe mogą naliczać klientom. 20-procentowe koszty niezależne od okresu kredytowania plus 25-procentowe w skali roku uzależnione od okresu kredytowania zastąpiono taką samą 10-procentową stawką na oba składniki.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb