Marek Migalski: Jak odepchnąć wiernych od kościołów

Hierarchia mogła zrobić dużo w walce z pandemią, a nie zrobiła nic.

Aktualizacja: 02.05.2021 20:25 Publikacja: 02.05.2021 00:01

388. Zebranie Plenarne KEP - Warszawa, 11 marca 2021

388. Zebranie Plenarne KEP - Warszawa, 11 marca 2021

Foto: fot. episkopat.pl

Mogło być tak – wraz z nastaniem pandemii koronawirusa Kościół udostępnia swoje budynki (seminaria, klasztory, domy katechetyczne) do dyspozycji ministra zdrowia, gdzie lekarze i pielęgniarki, przy pomocy księży, zakonnic i zakonników, mogą ratować życie chorych; na potrzeby walki z covidem sprzedane zostają na wolnym rynku siedziby lub inne nieruchomości należące do kilku biskupów, a pieniądze uzyskane w ten sposób trafiają albo wprost do budżetu państwa, albo na specjalne subkonto wspierające osoby borykające się z chorobą lub opłakujące zmarłych.

Mogło być też tak – w wyniku nałożonych restrykcji dotyczących zgromadzeń Episkopat wzywa do organizowania mszy na wolnym powietrzu (w parkach, na błoniach, na placach miast), gdzie w odpowiedniej odległości od siebie gromadzą się tłumy ludzi w poczuciu bezpieczeństwa; Kościół organizuje także nauczanie w domach (przy zachowaniu reżimu epidemicznego), wychodzi do wiernych, organizuje dla nich pomoc materialną i psychiczną.

Albo mogło być tak – tysiące księży, zakonnic i zakonników zgłaszają się do szpitali, gdzie pomagają ratować życie ludzkie, gdzie towarzyszą chorym i ich rodzinom, gdzie niosą pociechę duchową; co kilka tygodni do wiernych adresowane jest przesłanie o pożytkach ze szczepień, o konieczności oparcia się na wiedzy, o roli gestów wykazywanych wobec personelu medycznego.

Tak właśnie mogło być, ale dziś już wszyscy wiemy, że tak się nie stało. Przez ponad rok pandemii Kościół nie wykonywał tego typu gestów i działań. Na palcach jednej ręki można wymienić wysokich hierarchów, którzy zachowywali się według scenariusza zarysowanego powyżej. Ten czas został przez polski Kościół całkowicie zmarnowany, a precyzyjniej mówiąc – stał się okresem tracenia popularności wśród wiernych.

Dlaczego? Bo zachowania zarówno Episkopatu, jak i poszczególnych księży, były prawie dokładnym przeciwieństwem tego, co opisałem na początku artykułu (choć prawdą jest, że nikt nie był przygotowany na tego typu wydarzenia i nikt z początku nie wiedział, jak reagować właściwie – ani rząd, ani opozycja, ani inne instytucje). Z ambon płynęło szerokim strumieniem lekceważenie zagrożenia, alarmistyczne komunikaty o moralnych wątpliwościach dotyczących poszczególnych preparatów, apele o nieprzejmowanie się chorobą, o masowe gromadzenie się w świątyniach. Wiele razy byliśmy zgorszeni obrazami kościołów zapełnionych po brzegi, także politykami partii rządzącej, lekceważeniem pandemii, stwierdzeniami o tym, że jest ona wynikiem grzechu. Podczas gdy kolejne instytucje były zamykane, Kościół lobbował u władzy, by ograniczenia dotyczące organizowania mszy były jak najmniejsze – jedynie właściciele kasyn mogli cieszyć się podobnymi sukcesami w walce o potraktowanie swych lokali w równie pobłażliwy sposób.

W ostatnim roku wiele mówiło się o Kościele, ale prawie nigdy nie dotyczyło to tego, jak pomaga on w boju z plagą, która zabiła ponad 60 tysięcy z nas. Do opinii publicznej dochodziły raczej inne komunikaty o tej instytucji – na przykład o kolejnych przypadkach ukrywania w swoich szeregach księży pedofilów oraz ich protektorów, o zakupach nowych aut, o wymykaniu się wymiarowi sprawiedliwości wysokich hierarchów kościelnych. Oraz o kolejnych etapach „sklejania" Kościoła z partią rządzącą.

Sekularyzacja na Zachodzie jest spowodowana wieloma czynnikami – procesami cywilizacyjnymi, błędami poszczególnych episkopatów w radzeniu sobie z konkretnymi problemami (w Irlandii była to kwestia tuszowania zbrodni pedofilii), zbytnim upolitycznieniem i wsparciem jednej ze stron sporu partyjnego (przypadek Hiszpanii). Wydaje się, że w Polsce tutejsza hierarchia zrobiła w ostatnim roku bardzo dużo, by popełnić wszelkie możliwe sposoby odepchnięcia od siebie wiernych. Jestem pewien, że po latach jako jeden z najważniejszych czynników, które zdecydowały o odejściu obywateli naszego państwa od Kościoła, wskazywana będzie jego reakcja na koronawirusa.

Autor jest politologiem, profesorem UŚ.

Mogło być tak – wraz z nastaniem pandemii koronawirusa Kościół udostępnia swoje budynki (seminaria, klasztory, domy katechetyczne) do dyspozycji ministra zdrowia, gdzie lekarze i pielęgniarki, przy pomocy księży, zakonnic i zakonników, mogą ratować życie chorych; na potrzeby walki z covidem sprzedane zostają na wolnym rynku siedziby lub inne nieruchomości należące do kilku biskupów, a pieniądze uzyskane w ten sposób trafiają albo wprost do budżetu państwa, albo na specjalne subkonto wspierające osoby borykające się z chorobą lub opłakujące zmarłych.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej