Pacta sunt servanda. Gdyby wszystko w życiu łatwo dało się przewidzieć, to ta rzymska paremia funkcjonowałaby w niezmącony sposób zawsze i wszędzie. Niestety tak nie jest i wyjątków od niej nie da się spisać, nawet na wołowej skórze. Teraz życie na niespotykaną wręcz skalę wzięło się za bary ze zmieniającymi się gwałtownie warunkami gospodarczymi i faktycznymi możliwościami dotrzymywania przez przedsiębiorców słowa, czyli w praktyce zapisów kontraktowych. Realność uderzyła też w to, co przynajmniej powinno stanowić cechy przedsiębiorców, czyli w ich poczucie odpowiedzialności za słowo zapisane w umowie, za zobowiązania, za plany i projekty gospodarcze. To one w sumie stanowią o stabilności i przewidywalności procesów rynkowych. Dają gwarancję normalnego i stabilnego rozwoju. Dziś zamieszanie jest potężne. Jak nie pogłębiać go swoimi nietrafionymi decyzjami organizacyjno- finansowymi? Jak z niego wyjść w miarę obronną ręką? Wreszcie jak ograniczyć koszty „ekspedycji ratunkowych"?

Obecnie celem musi być ograniczenie strat, które są niestety nieuchronne. Przyjdzie jednak moment – jak po każdym kryzysie bywało – odbudowy. Czy będzie to nowy Plan Marshalla – pokaże przyszłość. W każdym razie przedsiębiorcy, sądy, urzędy centralne i samorządowe, a przede wszystkim banki i inne instytucje finansowe muszą być gotowe na restrukturyzację zawartych w przeszłości, czyli w dobrych czasach prosperity, umów i kontraktów. Korekcie będą musiały też podlegać wszelkiego rodzaju oświadczenia i zapewnienia o sytuacji prawnej firm. Gospodarka powinna się zmienić. Co to oznacza? Chyba po prostu potężną elastyczność w dostosowaniu starych zobowiązań i wierzytelności do nowych warunków, a to oznacza, że umowy nie zawsze są święte, nie zawsze można i należy ich dotrzymywać. I z tym trzeba się pogodzić. Wiadomo jednak, że kryją się za nimi pieniądze. To czyni zadanie trudnym do realizacji. Stąd potrzeba wysiłku i odpowiedzialności. Wszystkich.

Więcej w tekście na kolumnach Marty Napieralskiej i Anety Chałat „Restrukturyzacje umów z kontrahentami".

Zapraszam do lektury także innych artykułów w najnowszym numerze „Biznesu".