A te wzbudza w tej sprawie wszystko: po pierwsze same szczepionki przeciw Covid-19. Od dłuższego czasu trwa debata, w przestrzeni publicznej pojawiają się głosy autorytetów namawiające do szczepienia, wątpiący czekają na pierwsze informacje o stanie zdrowia tych, którzy byli pierwsi w kolejce, a antyszczepionkowcy boją się, że przy okazji ktoś im wszczepi czip od Billa Gatesa. Po drugie – celebryci i były premier zaszczepieni poza kolejnością, czyli to, co tygrysy lubią najbardziej – nepotyzm, przywileje, kumoterstwo i znajomości. Po trzecie jest kontekst polityczny: nie tylko Leszek Miller, ale i nasze lub wrogie elity. Sławne aktorki i aktorzy oraz środowisko medyczne zbratane z wrogimi siłami. Spisek ponad głowami obywateli. Czego chcieć więcej? Przy takim kalibrze jacyś tam marni starostowie znikają w tłumie nazwisk. W zależności od orientacji politycznej moralna ocena jest łagodniejsza lub ostrzejsza. A PiS pierwszy raz może świętować fakt, że w środowisku celebryckim cieszy się jak najgorszą sławą.

I nikt nie dostrzega, że w istocie to jest misterna gra władzy, która razem z opozycją, w ramach współpracy ponad podziałami uknuła misterny plan, jak obywateli namówić do szczepień. Opozycja oddała do dyspozycji swoje elity, a władza – swoje szczepionki. Teraz dopiero do szczepień ustawią się kolejki. Potrzeba tylko trochę nieszablonowego myślenia. Przecież lepszego sposobu niż reglamentacja nikt dotąd nie wymyślił. Osoby pamiętające PRL pamiętają sklepy za żółtymi firankami, gdzie golonka i schabowe wędrowały do luminarzy władzy, a właściwie do ich proletariackich gospodyń robiących państwu zakupy. Może i poczucie niesprawiedliwości kwitło wtedy wśród ludu, ale za to mało kto myślał o wegetarianiźmie!

A każdemu, kto od tej pory będzie chciał się wepchnąć bez kolejki, należy wręczać bukiet kwiatów i skromny upominek od punktu szczepień i KPRM.