Humorystyczne dzieło bielskiego architekta

Ul. Targowa 2 w Bielsku-Białej

Publikacja: 04.10.2018 23:52

<Inwestor nie poskąpił środków na projekt i materiały

<Inwestor nie poskąpił środków na projekt i materiały

Foto: materiały prasowe

Najbardziej charakterystycznym elementem secesyjnego domu wybudowanego w 1903 roku w Bielsku-Białej, zaprojektowanego przez znanego wówczas lokalnego architekta, są dwie żaby w eleganckich frakach, ze zwisającymi w powietrzu nogami, siedzące na półokrągłym portalu zdobiącym wejście do kamienicy. Żaba z prawej strony przygrywa na mandolinie. Druga opiera się łokciem o beczkę wina, w jednej dłoni trzyma fajkę, a w drugiej kieliszek. Skąd dziwny pomysł na dekorację, od której kamienica wzięła swoją oczywistą, żartobliwą nazwę: Dom pod Żabami? Wiadomo, że od początku budynek z wieżyczką pomyślany był jako winiarnia dla towarzyskiej śmietanki miasta wkraczającego w XX wiek. Awangardowy wygląd budynku, zawarta w tej estetyce polemika secesji z architekturą klasyczną, to popis kunsztu twórcy i dowód jego poczucia humoru. Lokal z winami prowadzono blisko kościoła ewangelickiego, niewykluczone więc, że pławiące się w przyjemnościach żaby ustawiono na złość proboszczowi.

Z rozmachem i nutą ironii

Inwestorem i wieloletnim właścicielem narożnej kamienicy przy dzisiejszej ulicy Targowej 2, był sławetny Rudolf Nahowski, znany bielski bon vivant. Postanowił on stworzyć nowe miejsce na mapie miasta – z niespotykanym rozmachem. Z zachowanych dokumentów wynika, że nie szczędził środków na projekt i materiały (przy budowie zastosowano tzw. pruski mur). Świadomie sięgnął po najlepszego artystę w regionie, Emanuela Rosta juniora, syna znanego architekta Emanuela Rosta seniora, wykształconego na Politechnice w Pradze, zasłużonego dla Bielska-Białej. Już w 1852 roku Rost senior założył firmę budowlaną w miasteczku Biała, z tym miastem, którego historia sięga XIII wieku, związał całe dalsze życie. Emanuel Rost junior dorastał wśród zaprojektowanych przez swojego wybitnego ojca w Bielsku i Białej dzieł, takich jak: wieża zamku książąt Sułkowskich, wieża kościoła Zbawiciela, ewangelickie seminarium nauczycielskie, czy kamienice przy dzisiejszej ulicy Cechowej.

Formalne połączenie Bielska i Białej w jedno miasto nastąpiło 1 stycznia 1951 roku. Emanuel Rost junior, twórca kamienicy Pod Żabami, jest dobrym przykładem obywatela dawnego miasta. Jako uczeń uczęszczał do szkoły katolickiej w Białej, a następnie do szkoły świeckiej w Bielsku. Po maturze studiował na Politechnice w Karlsruhe. Po studiach odbył podróże po Europie, później wrócił do rodzinnego miasta i prowadził w Bielsku działalność architektoniczną, nawiązującą do najlepszych tradycji rodzinnych. Na przełomie wieków Emanuel Rost junior zaprojektował w regionie szereg budynków mieszkalnych i gmachów użyteczności publicznej, zwykle utrzymanych w stonowanym stylu akademickiego historyzmu lub awangardowej secesji. Do jego najważniejszych dzieł należą z pewnością: ratusz bialski z 1897 roku, obecnie siedziba władz miejskich; pałacyk Rosta przy ulicy Komorowickiej 48, stawiany jako dom własny twórcy i siedziba firmy, oraz secesyjna kamienica pod dzisiejszym adresem Barlickiego 11.

Entuzjaści secesji w architekturze od dawna doceniający zabytki Bielska-Białej zawsze zwracają uwagę na dom Pod Żabami, który odróżnia się od reszty secesyjnych zabytków bajkową fantazją i niezaprzeczalną nutą ironii. Nic dziwnego, że ta kamienica Pod Żabami pozostaje zawsze najlepiej zapamiętanym budynkiem w mieście. Kto raz ją zobaczył, ten nie zapomina jej łatwo. Na secesyjny charakter budynku wskazują płynne i obłe formy, jakie przybrała tu stolarka okienna: wzorcowe są półkoliście wykrojone okna parteru budynku. Na klatce schodowej kuta balustrada poręczy i kwiatowy ornament posadzek miał tworzyć ogólny czar miejsca i sprawiać, że goście mogli poczuć się jak gdyby byli w małym Wiedniu. To modne określenie – mały Wiedeń – używane było kiedyś na opisanie nie tylko Bielska, lecz także kilku innych prowincjonalnych miast pozostających pod wpływami stolicy cesarstwa habsburskiego, choćby Cieszyn, i choć przetrwało do dzisiejszych czasów, budzi mieszane uczucia.

Kamienica Pod Żabami różniła się zdecydowanie od wielu wtórnych prób naśladownictwa architektury z Wiednia. Jako jedna z najoryginalniejszych w Europie od początku istnienia w 1903 roku prezentowała światu własne pomysły twórcy: na elewacji kamienicy zastosowano rzadkie ozdoby secesyjne przedstawiające nie tylko banalne kwiaty i rośliny, ale także owady, w tym chrabąszcze. Szczęśliwe budynek przetrwał II wojnę światową. Do murów secesyjnego domu po 1945 roku nigdy nie wrócił dawny właściciel. Po wojnie ze względu na nękający społeczeństwo głód mieszkaniowy zamieniono winiarnie i apartamenty na lokale dla ludności przybywającej do miasta m.in. ze wsi na dawnych Kresach. W latach 60. XX wieku w kamienicy przeprowadzono kilka remontów podczas których zupełnie nie liczono się z problemem konserwowania i przywracania autentyzmu historycznej architektury. Władze komunistyczne traktowały wtedy secesję jako nurt sztuki wrogi klasie robotniczo-chłopskiej. Częstym błędem remontów z lat 60. i 70. było usuwanie wszelkich zdobień z elewacji frontowej kamienicy secesyjnej – zwykle w celu tynkowania budynku. Tynkowanie następowało później, lub nigdy, natomiast raz usunięte ornamenty nie wracały już na swoje miejsce.

Nowy symbol miasta

Żaby w Bielsku-Białej wzbudziły nową falę zainteresowania, gdy w 2009 roku lokalna rzeźbiarka Lidia Sztwiertnia, od lat oczarowana estetyką kamienicy, zaproponowała wykorzystanie żab do promocji miasta. Przygotowała nawet modele żab w różnych pozach – miały one stanąć na ulicach miasta. Przed Teatrem Polskim miałaby np. stanąć żaba komediantka. Pomysł spodobał się mieszkańcom, a także urzędnikom bielskiego ratusza (mury urzędu zaprojektowane są przez autora kamienicy Pod Żabami). Jeden z radnych rzucił pomysł wytyczenia turystycznego szlaku żab. Grażyna Staniszewska, organizatorka Rodzinnych Rajdów Rowerowych, zaproponowała, by w mieście stanęły figurki żab na rowerach. Liberum veto zgłosił wówczas dr Jerzy Polak, bielski historyk, autor książek o historii regionu, wieloletni dyrektor muzeum. – Żaby były symbolem religijnej nietolerancji wymierzonej w ewangelików. Nie bez powodu umieszczono je na kamienicy naprzeciwko ewangelickiego kościoła – mówił Polak, sprzeciwiający się wykorzystaniu żab jako nowego symbolu miasta.

Do tej pory w mieście pozostały jedynie dwie frywolne żaby siedzące na portalu kamienicy. W 2017 roku w budynku ruszył remont pod nadzorem konserwatora zabytków. Prowadzone prace dofinansowane z budżetu miasta przywrócą zabytkowi blask. Dotacja z miasta wyniosła 72 tys. zł i pozwoli teraz na pokrycie 60 proc. kosztów remontu. Odtworzone zostanie m.in. zwieńczenie wieży, i to w specjalnej technice metaloplastyki. Po remoncie na odnowionym dachu ujrzymy szkliwioną dachówkę ceramiczną ułożoną w historyczny wzór i zachowującą autentyczne kolory (takie jak były w 1903 roku). – Odtworzenie pierwotnej kolorystyki dachu stało się możliwe za sprawą odkrycia na placu budowy. Podczas wizji na strychu znaleźliśmy kilka starych dachówek karpiówek z początku XX wieku – tłumaczy architekt Katarzyna Kasolik-Suchanek, autorka projektu prowadzonego remontu. – Dachówki były czarne. Dopiero po odczyszczeniu okazało się, że są tam w istocie dwa kolory: zielony i czerwony. Dzięki temu poznaliśmy pierwotną kolorystykę dachu, niewidoczną na archiwalnych fotografiach.

Historia zapisana w murach

Od 21 do 22 maja w Gdyni już po raz drugi odbywał się zorganizowany przez „Rzeczpospolitą" Real Estate Impactor. W tym roku tematem głównym konferencji była tożsamość miast. Bez niej trudno zabiegać dziś m.in. o przychylność inwestorów, którzy są niezbędni do rozwoju metropolii XXI w. Pielęgnowanie tożsamości nierozerwalnie łączy się z dbaniem o autentyczność i historię. Ta zapisana jest chociażby w tysiącach pięknych kamienic rozsianych w najróżniejszych miejscach Polski. Stąd nasz cykl o kamienicach z duszą.

Najbardziej charakterystycznym elementem secesyjnego domu wybudowanego w 1903 roku w Bielsku-Białej, zaprojektowanego przez znanego wówczas lokalnego architekta, są dwie żaby w eleganckich frakach, ze zwisającymi w powietrzu nogami, siedzące na półokrągłym portalu zdobiącym wejście do kamienicy. Żaba z prawej strony przygrywa na mandolinie. Druga opiera się łokciem o beczkę wina, w jednej dłoni trzyma fajkę, a w drugiej kieliszek. Skąd dziwny pomysł na dekorację, od której kamienica wzięła swoją oczywistą, żartobliwą nazwę: Dom pod Żabami? Wiadomo, że od początku budynek z wieżyczką pomyślany był jako winiarnia dla towarzyskiej śmietanki miasta wkraczającego w XX wiek. Awangardowy wygląd budynku, zawarta w tej estetyce polemika secesji z architekturą klasyczną, to popis kunsztu twórcy i dowód jego poczucia humoru. Lokal z winami prowadzono blisko kościoła ewangelickiego, niewykluczone więc, że pławiące się w przyjemnościach żaby ustawiono na złość proboszczowi.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu