Porażka car-sharingu. Znikną elektryczne auta od innogy

Auta na minuty miały być przyszłością transportu, ale przegrały z pandemią. Operatorzy takich flot jeden po drugim zwijają biznes. Teraz z ulic zjedzie aż 500 „elektryków" – ustaliła „Rzeczpospolita".

Aktualizacja: 09.02.2021 10:40 Publikacja: 08.02.2021 21:00

Porażka car-sharingu. Znikną elektryczne auta od innogy

Foto: Bloomberg

Energetyczna spółka wycofuje się z car-sharingu. Tym samym do połowy marca br. z mapy zniknie innogyGO, jedna z największych elektrycznych flot tego typu na świecie. Powód? Biznes był nierentowny, a dobiła go epidemia koronawirusa, która spłoszyła użytkowników. Koncern zapewnia nas jednak, że nie rezygnuje ze wspierania elektromobilności nad Wisłą i zamierza angażować się w rozwój infrastruktury do ładowania e-pojazdów.

Biznes okazał się nieprzewidywalny

– Od marca ub.r. cały transport miejski znalazł się w ciężkiej sytuacji. Auta na minuty radziły sobie stosunkowo najlepiej, choć i tak car-sharing mocno ucierpiał przez Covid-19 – mówi nam Andrzej Popławski, szef działu elektromobilności w innogy Polska.

Jak zaznacza, prowadzenie tego biznesu stało się bardzo trudne. A do tego prognozy względem rozwoju car-sharingu okazały się dalekie od rzeczywistości. – Przez pandemię działalność ta jest dziś kompletnie nieprzewidywalna. Ponadto ta kategoria usług nie rosła tak szybko, jak się spodziewaliśmy, co przy dużej konkurencji sprawiło, że zdecydowaliśmy o zamknięciu tego biznesu – wyjaśnia.

Flota innogyGO liczy ok. 500 BMW i3. Teraz mają być one sukcesywnie ściągane z ulic. Ten proces potrwa do połowy przyszłego miesiąca. Mniej więcej połowa samochodów wróci do leasingodawcy, a pozostałe zostaną sprzedane. Elektryczne pojazdy dostępne są w Warszawie, ale przez kilka miesięcy testowano je też w Zakopanem. Jak tłumaczy Andrzej Popławski, usługi te w Polsce spotkały się z bardzo dużym zainteresowaniem.

– Flota została świetnie przyjęta. To prawda, że nie osiągnęła jeszcze poziomu rentowności, co jednak dla startupów technologicznych, do których naszą działalność można było zaliczyć, nie jest niczym nadzwyczajnym. Zwłaszcza w tak krótkim czasie – twierdzi szef działu elektromobilności w innogy Polska. I dodaje, iż o skali popytu na „elektryki" na minuty od innogy może świadczyć fakt, że w ciągu niecałych dwóch lat klienci przejechali 7 mln km, a w aplikacji do wynajmu zarejestrowało się ponad 100 tys. użytkowników.

Popławski zastrzega, że innogy nie wycofuje się ze wspierania elektromobilności (w Polsce spółka dysponuje siecią ok. 100 punktów ładowania e-pojazdów), a nowa strategia firmy dotycząca rozwoju tego sektora będzie gotowa w ciągu najbliższych tygodni. – Zgodnie ze strategią E.ON, naszą spółką matką, mamy inny koncept rozwoju na tym rynku niż prowadzenie usług car-sharingu. Zamierzamy dostarczać energię do takich pojazdów, wspierać rozbudowę infrastruktury do ładowania i współpracować z operatorami takich usług. Prowadzimy zaawansowane rozmowy z Traficarem, z którym podpisaliśmy list intencyjny o partnerstwie na rynku elektrycznej mobilności współdzielonej – wyjaśnia.

Firma innogy po wycofaniu floty przez swoją apkę będzie czasowo wspierać użytkowników w dostępie do car-sharingu. – Chcemy pomóc klientom w migracji do usługi Traficar – dodaje nasz rozmówca.

Ktoś traci, ktoś zyskuje

Car-sharing w Polsce miał dynamicznie rosnąć. Badanie Keralla Research pokazuje, że w 2019 r. taką usługę najmu świadczyło 12 firm, dwa razy więcej niż rok wcześniej. Łączna liczba współdzielonych aut w tym czasie wzrosła o ponad 50 proc., do niemal 4,8 tys. Duża konkurencja i problemy z rentownością niespodziewanie zahamowały rozwój. Z rynku zaczęły znikać kolejne floty – jeszcze w 2019 r. zwinęły się poznański Click2Go i wrocławska Vozilla. W ub.r. na podobny ruch zdecydował się litewski Citybee. W siłę rosną jednak Panek, Traficar i 4Mobility. Ten ostatni w II półroczu 2020 r. zanotował 23-proc. skok zarejestrowanych użytkowników. Jak podaje Paweł Błaszczak, prezes spółki, tylko w III kwartale ub.r. przychody wzrosły o ok. 30 proc. r./r.

– Przy wybuchu pierwszej fali pandemii, gdy nastąpił lockdown, notowaliśmy pewne spadki. Zgodnie z przypuszczeniami było to jednak krótkotrwałe. Po zniesieniu obostrzeń widać stały wzrost nowych użytkowników naszej aplikacji – zapewnia.

Ustawa uderzy w samochody na minuty

W powstających właśnie przepisach o transporcie elektrycznym miały znaleźć się zapisy, które stałyby się impulsem rozwoju branży car-sharingu. W styczniu Ministerstwo Klimatu konsultowało z rynkiem projekt noweli ustawy o elektromobilności, który zakładał m.in. określenie definicji samochodu współdzielonego, zmianę stawki VAT dla takich aut z 23 na 8 proc., a także umożliwienie jazdy po bus-pasach (niezależnie od tego, czy jest to pojazd elektryczny czy spalinowy) i zwolnienie z opłat za parkowanie. Wsparcia car-sharing jednak nie otrzyma. Resort – pod naciskiem branży elektromobilności i samorządowców – wycofał się z tych zapisów. Maciej Panek, prezes sieci Panek, twierdzi, że to błąd, gdyż opieranie usług car-sharingu wyłącznie na e-autach nie pozwala na osiągnięcie rentowności biznesu. – Sami też posiadamy w swojej flocie auta eklektyczne i wiemy, z jak dużymi kosztami utrzymania i zakupu należy się mierzyć. Gdyby utrzymanie takiej floty w dużej skali było opłacalne, mielibyśmy ich więcej. Ministerstwo poddało się atakowi samorządowców, którzy nie znają konceptu biznesowego usług współdzielonej mobilności i nie patrzą długofalowo – dodaje.

Elektryki na minuty to niewypał

Elektryczne auta to przyszłość współdzielonej mobilności, ale w car-sharingu w naszym kraju na razie ich ubywa. Z początkiem ub.r. stanowiły kilkanaście procent.

Za miesiąc (po wyjściu z tej branży innogy) będzie to już tylko nieznaczący ułamek floty. W ub.r. swój biznes zamknęła „elektryczna" Vozilla, z e-aut wycofały się też eCar od Taurona i GreenGoo, a kupiony przez PGE operator 4Mobility, po elektrycznych próbach np. w Rzeszowie, zahamował takie projekty (w styczniu br. ostatecznie wycofał sieć e-aut z Siedlec). Eksperci nie mają wątpliwości, że przy braku zachęt finansowych ze strony rządu car-sharing zasilany prądem nie będzie opłacalny.

Według danych PSPA i PZPM z końca grudnia 2020 r. w Polsce było zarejestrowanych łącznie 18,8 tys. aut elektrycznych (o 140 proc. więcej niż w 2019 r.), z czego niemal połowę stanowiły hybrydy typu plug-in.

Energetyczna spółka wycofuje się z car-sharingu. Tym samym do połowy marca br. z mapy zniknie innogyGO, jedna z największych elektrycznych flot tego typu na świecie. Powód? Biznes był nierentowny, a dobiła go epidemia koronawirusa, która spłoszyła użytkowników. Koncern zapewnia nas jednak, że nie rezygnuje ze wspierania elektromobilności nad Wisłą i zamierza angażować się w rozwój infrastruktury do ładowania e-pojazdów.

Biznes okazał się nieprzewidywalny

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Rodzina Mulliez pod lupą sędziów śledczych
Biznes
Zły pierwszy kwartał producentów samochodów
Biznes
Szwecja odsyła Putina z kwitkiem; rosyjskie rury zatopione na dnie Bałtyku
Biznes
Apple spółką wartościową? Rekordowe 110 miliardów dolarów na skup akcji
Biznes
Majówka, wakacje to czas złodziejskich żniw. Jak się nie dać okraść
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił