Jaskra to trzecia, po cukrzycy i zaćmie, przyczyna ślepoty, w przeciwieństwie do zaćmy nieodwracalnej. Okuliści szacują, że na chorobę, która trwale uszkadza nerw wzrokowy, choruje ok. 850 tys. Polaków, głównie po 60. roku życia, ale tylko 320 tys. się leczy.
Czytaj także: Jeśli palisz, możesz stracić wzrok
– O swojej chorobie może nie wiedzieć nawet pół miliona Polaków. Wszystko przez to, że jaskra rozwija się w sposób podstępny, w pierwszym okresie bezobjawowo, przez co „przyzwyczaja" do swojej obecności. Większość chorych zgłasza się do lekarza, dopiero kiedy uszkodzone jest ponad 60 proc. nerwu wzrokowego i leczenie jest trudne, a wyniki gorsze – tłumaczy prof. Jerzy Szaflik, wieloletni konsultant krajowy w dziedzinie okulistyki, pomysłodawca platformy E-Jaskra do badań przesiewowych, która wykorzystuje sztuczną inteligencję. Prof. Szaflik tłumaczy, że w przypadku jaskry warunkiem zachowania dobrego widzenia jest wczesne rozpoznanie choroby, a dziś aż 70 proc. przypadków wykrywanych jest zbyt późno, gdy leczenie jest mniej skuteczne – zarówno farmakologiczne, jak i operacyjne, które traktowane jest jako ostateczność.
– Rozwiązaniem są badania przesiewowe, które pozwalają na rozpoznanie choroby w możliwie najwcześniejszym stadium. Badania przesiewowe w kierunku jaskry powinny wykonywać już osoby po 55. roku życia, a szczególnie często powinny się badać osoby z grupy ryzyka, a więc te z obciążonym jaskrą wywiadem rodzinnym, a także cierpiące na wady wzroku, czyli krótkowzroczność czy nadwzroczność, oraz nadciśnienie tętnicze, zaburzenia krążenia, cukrzycę czy migrenę i bóle głowy – tłumaczy prof. Szaflik.
Jaskrę diagnozuje okulista, ale – biorąc pod uwagę braki kadrowe, kolejki do specjalistów i fakt, że w Polsce żyje aż 6,6 miliona osób po 60. roku życia – zbadanie wszystkich w grupie ryzyka jest nierealne.