W raku płuca kluczowe znaczenie ma czas

Obowiązkowe prześwietlenia klatki piersiowej pozwoliłyby na wcześniejsze wykrycie raka płuca – mówi Anna Żyłowska, prezes Stowarzyszenia Walki z Rakiem Płuca.

Aktualizacja: 18.11.2019 17:47 Publikacja: 18.11.2019 17:03

Anna Żyłowska prezes Stowarzyszenia Walki z Rakiem Płuca

Anna Żyłowska prezes Stowarzyszenia Walki z Rakiem Płuca

Foto: Robert Gardziński

W powszechnej świadomości największym zagrożeniem nowotworowym jest rak piersi, szyjki macicy i prostaty. Tymczasem w naszym kraju najwięcej osób umiera z powodu raka płuca. Dlaczego Polacy tak mało wiedzą o tej chorobie?

Rzeczywiście, w Polsce na raka płuca zapada rocznie 23 tys. osób. Mimo ogromnej skali myślę, że o raku płuca mówi się tak mało, bo to temat stygmatyzowany. Wszyscy współczują chorym na raka piersi czy prostaty, a pacjenta z rakiem płuca często postrzegają jako kogoś, kto sobie na tę chorobę zasłużył, paląc papierosy albo pijąc alkohol. Choremu na cukrzycę czy osobie po zawale nikt nie powie: „Chorujesz, bo jesteś gruby", a osoby z rakiem płuca często spotykają się z takimi uwagami.

Walczę z tym od lat, tłumacząc, że około 20 proc. osób z rakiem płuca nigdy nie paliło, że chorują nawet osoby, które nie miały kontaktu z dymem papierosowym. Za rozwój raka płuca odpowiadają też azbest, smog czy predyspozycje genetyczne. Z paleniem wiąże się także rak krtani, przełyku, nerki, ale o tym się nie mówi. Wszyscy stygmatyzują płuco.

Lekarze też?

Bywa różnie. Pacjenci przyznają jednak, że pierwsze pytanie, jakie słyszą od lekarza, to: „Ile pani pali i od ilu lat?"

Być może dzieje się tak dlatego, że rak płuca jest w Polsce diagnozowany zbyt późno, a jego objawy najczęściej ignorują właśnie palacze. Jeśli bowiem komuś od lat towarzyszy kaszel czy chrypa, to nagła zmiana w ich charakterze nie budzi niepokoju. Ot, kupują w aptece jakiś syrop lub tabletki i próbują to przeczekać. Dlatego o chorobie dowiadują się dopiero, gdy objawy są tak dotkliwe, że wymagają wizyty u lekarza. Wówczas jednak zwykle już mają przerzuty, często odległe.

Co można zrobić, by tę chorobę rozpoznawać wcześniej?

Na pewno pomogłyby badania przesiewowe, których w Polsce wciąż jest za mało. Ostatnie prowadzone były zaledwie w trzech ośrodkach w województwach zachodniopomorskim, pomorskim i mazowieckim i dotyczyły małej grupy osób powyżej 50. roku życia z 40 paczkolatami, czyli takich, które palą co najmniej 40 lat.

Tymczasem na raka płuca coraz częściej zapadają osoby młode, w wieku 20–30 lat, coraz częściej kobiety. A u osoby młodej rak płuca ma bardziej gwałtowny przebieg, rozwija się szybciej i jest cięższy. Gdyby, jak za słusznie minionego ustroju, obowiązkowe były prześwietlenia klatki piersiowej, w wielu przypadkach udałoby się wcześniej wykryć chorobę. Choć nie we wszystkich, bo często rentgen klatki piersiowej nie daje odpowiedzi.

Jak pacjenci reagują na diagnozę?

Moment diagnozy jest takim „zatrzymaniem w czasie". Większość traktuje ją jako katastrofę, wyrok, jest pewna, że to kres ich życia. Tymczasem z rakiem płuca można żyć. Niestety, chorzy często zostają z rozpoznaniem sami i na własną rękę szukają ośrodka, w którym mogliby się leczyć. A przecież pogłębioną diagnostykę trzeba wykonać jak najszybciej, bo w raku płuca liczy się czas. Każdy kolejny dzień przybliża pacjenta do tego, że jego choroba okaże się nieuleczalna. Każdy z nas wie, że leczenie w Polsce nie jest najlepsze. Ponad dziesięć lat nie stosowano najnowszych standardów terapii. Wciąż jednak nie dysponujemy lekami stosowanymi w Europie, które mają wysoką skuteczność i dają wspaniałe efekty terapeutyczne. Gdyby można je było stosować, rak płuca, podobnie jak rak piersi, z choroby śmiertelnej mógłby stać się chorobą przewlekłą.

W jaki sposób Stowarzyszenie Walki z Rakiem Płuca stara się poprawić sytuację pacjentów w Polsce?

Staramy się, w miarę możliwości, negocjować z Ministerstwem Zdrowia dopuszczenie na listę refundacyjną nowych leków rokujących dobrze dla pacjentów. Jesteśmy na bieżąco z najnowszymi doniesieniami towarzystw naukowych i ściśle współpracujemy z wybitnymi polskimi onkologami. Wysyłamy do ministra zdrowia pisma, w których przekonujemy o potencjalnych korzyściach z rozszerzenia spektrum terapii. Argumentujemy, że chorzy na raka płuca mogą żyć dłużej i w lepszej kondycji. Znane są przykłady osób, które z tą chorobą żyją po kilkanaście lat. Chcielibyśmy, by dotyczyło to jak największej liczby pacjentów.

Materiał powstał przy wsparciu firmy MSD

W powszechnej świadomości największym zagrożeniem nowotworowym jest rak piersi, szyjki macicy i prostaty. Tymczasem w naszym kraju najwięcej osób umiera z powodu raka płuca. Dlaczego Polacy tak mało wiedzą o tej chorobie?

Rzeczywiście, w Polsce na raka płuca zapada rocznie 23 tys. osób. Mimo ogromnej skali myślę, że o raku płuca mówi się tak mało, bo to temat stygmatyzowany. Wszyscy współczują chorym na raka piersi czy prostaty, a pacjenta z rakiem płuca często postrzegają jako kogoś, kto sobie na tę chorobę zasłużył, paląc papierosy albo pijąc alkohol. Choremu na cukrzycę czy osobie po zawale nikt nie powie: „Chorujesz, bo jesteś gruby", a osoby z rakiem płuca często spotykają się z takimi uwagami.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nauka
Człowiek poznał kolejną tajemnicę orangutana. Naczelny potrafi się leczyć
Nauka
Czy mała syrenka musi być biała?
Nauka
Nie tylko niesporczaki mają moc
Nauka
Kto przetrwa wojnę atomową? Mocarstwa budują swoje "Arki Noego"
Nauka
Czy wojna nuklearna zniszczy cała cywilizację?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił