W powszechnej świadomości największym zagrożeniem nowotworowym jest rak piersi, szyjki macicy i prostaty. Tymczasem w naszym kraju najwięcej osób umiera z powodu raka płuca. Dlaczego Polacy tak mało wiedzą o tej chorobie?
Rzeczywiście, w Polsce na raka płuca zapada rocznie 23 tys. osób. Mimo ogromnej skali myślę, że o raku płuca mówi się tak mało, bo to temat stygmatyzowany. Wszyscy współczują chorym na raka piersi czy prostaty, a pacjenta z rakiem płuca często postrzegają jako kogoś, kto sobie na tę chorobę zasłużył, paląc papierosy albo pijąc alkohol. Choremu na cukrzycę czy osobie po zawale nikt nie powie: „Chorujesz, bo jesteś gruby", a osoby z rakiem płuca często spotykają się z takimi uwagami.
Walczę z tym od lat, tłumacząc, że około 20 proc. osób z rakiem płuca nigdy nie paliło, że chorują nawet osoby, które nie miały kontaktu z dymem papierosowym. Za rozwój raka płuca odpowiadają też azbest, smog czy predyspozycje genetyczne. Z paleniem wiąże się także rak krtani, przełyku, nerki, ale o tym się nie mówi. Wszyscy stygmatyzują płuco.
Lekarze też?
Bywa różnie. Pacjenci przyznają jednak, że pierwsze pytanie, jakie słyszą od lekarza, to: „Ile pani pali i od ilu lat?"