Linia należąca do państwa poniosła w ostatnich 13 latach łączne straty ponad 28 mld randów (1,7 mld euro), w ramach planu odrodzenia chce zmniejszyć zatrudnienie o 20 proc. Z kolei dwa związki zawodowe NUMSA i SACCA prowadzą od ubiegłego tygodnia strajk, bo linia nie zgadza się na podwyżki plac, teraz chcą nim objąć kooperantów, co sparaliżuje cały sektor lotnictwa w RPA. Strajkujące związki rozmawiały z rządem i dyrekcją linii, ale nic nie osiągnęły. Teraz chcą, by do strajku dołączyły firma cateringowa Air Chefs i partner British Airways, Comair.

Martin Kingston z kierownictwa SAA powiedział Reuterowi, że strajk kosztuje linię ok. 50 mln randów dziennie, a banki nie chcą jej pożyczać więcej pieniędzy bez dodatkowych gwarancji rządu. — Możemy nie mieć pieniędzy na wypłatę poborów pod koniec miesiąca, nadal zastanawiamy się, jak to zrobić. Potrzebujemy natychmiast pomocy, rozmawiamy z resortem finansów i przedsiębiorstw państwowych — powiedział.

Kryzys finansowy w SAA jest zasadniczym testem dla obietnic prezydenta Cyrila Ramaphosy, że poprawi sytuację w firmach państwowych. Ma trudne zadanie obniżenia kosztów i zmniejszenia zatrudnienia w warunkach bezrobocia wynoszącego 29 proc. i przy słabym stanie gospodarki kraju. Ludność sprzeciwia się z kolei wszelkim działaniom, które mogą zmniejszyć firm państwowych firm.

Ostatni prezes SAA, Vuyani Jarana zrezygnował ze stanowiska w czerwcu po niecałych 2 latach pracy stwierdziwszy, że jego strategia odrodzenia linii nie ma szans powodzenia z powodu braku środków finansowych od państwa i za dużej biurokracji.

Minister przedsiębiorstw państwowych, Pravin Gordhan oświadczył, że zależy mu na uratowaniu SAA, ale rząd nie może zaoferować dalszej pomocy finansowej. W ostatnich 3 latach dał linii ponad 20 mld randów.