Niemcy,Turcy i Austriacy liczą,że po rezygnacji konkurencji biznes będzie bardziej dochodowy. Według tureckiego dziennika„Sabah" Turkish Airlines prognozuje 20 procentowy wzrost przewozów do Iranu od końca września, kiedy AF, KLM i British przestaną oferować loty w tym kierunku. Na wzrost przewozów liczy także Iran Air oraz mniejsi prywatni przewoźnicy z tego kraju.

Przy tym linie, które zrezygnowały z irańskich rejsów zapewniają,że nie obawiają się sankcji, ale po prostu ten kierunek okazał się niedochodowy. Rzeczywiście boom turystyczny i biznesowy w Iranie , na co liczyły miejscowe władze się nie zmaterializował. Liczba przyjazdów zaczęła wprawdzie rosnąć po zawarciu porozumienia o ograniczeniu programów nuklearnych. Wtedy też zachodnioeuropejskie linie lotnicze zaczęły oferować loty do Teheranu. Air France zaczął latać w styczniu 2016, British we wrześniu tego samego roku. Było to następstwem deklaracji inwestycyjnych ze stron firm europejskich. Do lotów do Iranu przymierzał się także LOT, ale analizy wykazały,że zainteresowanie tym kierunkiem nie jest wystarczające, by wypełnić samoloty i przewoźnik postawił na inne kierunki. Turystów zniechęcała do spędzania wakacji w tym kraju kiepska infrastruktura i obostrzenia w poruszaniu się po kraju.

Irańskie władze turystyczne przyznały,że w tym roku turystów zagranicznych przyleciało do Iranu o jedną czwartą mniej, niż w 2017.

Jak na razie amerykańskie sankcje, jakie zostały wprowadzone na początku sierpnia, nie obejmują transportu lotniczego. Nie jest wykluczone, że zostanie on włączony do kolejnego pakietu obostrzeń szykowanego przez Stany Zjednoczone na listopad 2018.