Kubańczycy, którzy chcieli polecieć do rodzin na wschodzie wyspy masowo wymieniają bilety Cubany na autobusowe, bo linia odwołała wszystkie rejsy krajowe. Powód - brak samolotów i brak środków na ich wypożyczenie.
Sytuacja przewoźnika gwałtownie pogorszyła się po katastrofie z 18 maja 2018, kiedy maszyna Cubany spadła tuż po starcie z lotniska w Hawanie. Zginęło wówczas 112 pasażerów i członków załogi. Samolot, miał 39 lat i został wypożyczony od mało znanej meksykańskiej firmy leasingowej Damojh. Drugą maszynę Damojh uziemiły władze meksykańskie. A władze Gujany cofnęły maszynom Damojh prawo lądowania na swoim terytorium.
Cubana, która w przyszłym roku ma obchodzić 90 rocznicę powstania była w latach 70 i 80 ubiegłego stulecia jedną z najprężniej rozwijających się latynoskich linii lotniczych. Latała do Europy - do Moskwy i Pragi - i do prawie wszystkich krajów Ameryki Łacińskiej. W 1959 roku została znacjonalizowana. Szczyciła się wtedy, że została wyznaczona do przewożenia żołnierzy kubańskich na misje wojskowe w Afryce. Przewoźnik był wówczas uważany za dość bezpiecznego, ale ostro krytykowana była jakość usług i obcesowość personelu na pokładzie oraz brak punktualności.
Szybko jednak flota Cubany zaczęła się psuć, a linia nie tylko nie mogła kupować lub wypożyczać boeingów ze względu na amerykańskie sankcje, ale embargo dotyczyło także airbusów i brazylijskich embraerów, bo znajdują się w nich amerykańskie części. Z tego powodu linie skazane zostały na maszyny produkcji rosyjskiej. Ale i do nich brakuje części.