Cała branża potrzebuje świeżych środków finansowych na odbieranie samolotów, bo zmalały w 2020 r. o ok. 40 proc. do 59 mld dolarów na skutek ograniczeń w produkcji związanych z pandemią oraz trwającego jeszcze uziemienia B737 MAX.
- Mimo bezprecedensowego wpływu wirusa na światowy przemysł lotniczy istnieje nadal generalnie dostęp do płynnych środków na rynku dla naszych klientów. I spodziewamy się dalszej poprawy wraz z odradzaniem się podróży — stwierdził Tim Myers, prezydent Boeing Capital, finansowego działu koncernu.
Lotnictwo stało się w ostatniej dekadzie szybko rosnącą klasą alternatywnych aktywów, bo inwestorzy szukali lokat w dolarach, dających względnie wysokie zwroty od kapitału zwłaszcza przy malejących stopach procentowych — pisze deuter. Wraz z nastaniem pandemii ponad rok temu wzrosły spready kredytowe, rynki kapitałowe zamknęły się dla lotnictwa, a banki przestały pożyczać — stwierdza raport finansowy Boeinga.
„Rynki kapitałowe odżyły jednak, pojawiły się nowe źródła finansowania od inwestorów instytucjonalnych i funduszy”. Podstawowym powodem do niepokoju jest dostępność do środków pochodzących z banków komercyjnych, które zwykle pokrywają w jednej trzeciej środki potrzebne do odbierania samolotów. Ta działalność pożyczkowa odzyskała grunt od 2020 r., ale znajduje się nadal na liście obserwacyjnej Boeinga, podobnie jak niektóre instrumenty związane z podatkami. Na razie lukę wypełniają środki z funduszy inwestycyjnych.
- Spodziewamy się, że do sektora będzie napływać kapitał pochodzący od graczy o ugruntowanej reputacji, a także od nowicjuszy na rynku, którzy będą szukać okazji w odradzającym się sektorze — stwierdził Myers.