Patrick Ky, dyrektor generalny EASA powiedział na przesłuchaniu w Komisji Transportu w Parlamencie Europejskim, że podanie nawet przybliżonego terminu jest w obecnej sytuacji niemożliwe. Jednocześnie nie szczędził słów krytyki swojemu amerykańskiemu odpowiednikowi — Federalnej Agencji Lotnictwa (FAA), za to że pozwoliła Boeingowi samodzielnie certyfikować system MCAS, który potem stał się przyczyną dwóch katastrof – Lion Air w Indonezji 29 października 2018 i Ethiopian Airlines 10 marca 2019.
Ky poinformował jednocześnie, że EASA ponownie podda certyfikacji systemy, jakie wcześniej już zaakceptowała FAA, ale „pozostało jeszcze mnóstwo pracy chociaż ogrom pracy został już wykonany” — nie ukrywał.
Czytaj także: Nowa ofiara kryzysu uziemienia boeingów 737 MAX
EASA od kilku miesięcy ściśle współpracuje i z FAA i z samym Boeingiem i, jak podkreślił Ky, europejska agencja jest zadowolona z niektórych odpowiedzi i wyjaśnień ze strony koncernu, ale są i takie problemy, które trzeba jeszcze przedyskutować. — I jest dodatkowo wiele spraw, które potrzebują wytężonej pracy — mówił Ky. Nie ukrywał, że wyjaśnień i dodatkowej pracy wymagają wszystkie zagadnienia dotyczące postrzegania i odczytywania przez pilotów przerobionego systemu naprowadzania lotów (MCAS), sygnałów ostrzegawczych w kokpicie oraz funkcjonalności wszystkich nowych urządzeń, zanim MAX-y będą mogły wystartować z pasażerami z europejskich lotnisk. A kiedy wszystko już będzie gotowe, samoloty zaczną latać z pilotami testowymi EASA, którzy zadecydują, czy nową wersję MCAS można zatwierdzić. Piloci europejskiego regulatora już szkolili się na symulatorach, ale EASA uznała, że loty testowe są niezbędne.
— W tej sytuacji nie ma żadnej możliwości, aby nawet w przybliżeniu podać jakąkolwiek datę możliwego powrotu MAX-ów do latania. Teoretycznie może się okazać, że my mamy potrzeby szkoleniowe inne niż FAA, chociaż z globalnego punktu widzenia nie miałoby to sensu — mówił Ky. Jednak jego zdaniem tym razem decyzja europejska powinna być skoordynowana. Kiedy w marcu uziemiano MAX-y po katastrofie Ethiopiana, np. polski ULC zrobił to wcześniej, niż centralnie zrobiła to EASA.