Spór o mur Trumpa uderza w lotniska. Trudniejsze podróże do USA

Pasażerowie lecący ze Stanów Zjednoczonych lub lecący do nich bądź przesiadąjący się na amerykańskich lotniskach muszą się liczyć z wydłużonym czasem oczekiwania na kontrolę bezpieczeństwa — ostrzega CNN. To efekt konfliktu w administracji amerykańskiej wywołanego zablokowaniem przez demokratów pieniędzy na budowę muru na granicy między USA i Meksykiem.

Aktualizacja: 08.01.2019 16:25 Publikacja: 08.01.2019 13:24

Spór o mur Trumpa uderza w lotniska. Trudniejsze podróże do USA

Foto: AFP

Na lotniskach w Nowym Jorku (przede wszystkim JFK i La Guardia), Dallas, Seattle, Minneapolis, Charlotte, Orlando i kilkunastu innych na kontrolę bezpieczeństwa, która jeszcze kilka tygodni temu trwała nie dłużej niż 15 - 20 minut, trzeba czekać nawet ponad dwie godziny. Mniej sprawnie funkcjonują także punkty TSA Precheck wprowadzone kilka lat temu, w których prowadzona jest kontrola bezpieczeństwa i bagażu podręcznego dla często podróżujących, gdzie kolejek praktycznie nie było, ponieważ procedury znacznie uproszczono, korzystając z technologicznie zaawansowanego sprzętu. Teraz kolejki do tych punktów wydłużyły się i czas oczekiwania wynosi średnio 1,5 godziny. W efekcie wielu pasażerów przesiadających się w głównych portach nie zdąża na kolejne połączenie. W porcie przesiadkowym w USA rutynowo trzeba jeszcze odebrać bagaż, przejść kontrolę celną i ponownie nadać walizki w linii lotniczej, którą kontynuuje się podróż. A potem jeszcze przejść kontrolę bezpieczeństwa.

Pracownicy sektora publicznego, a do tej grupy zaliczają się zatrudnieni na lotniskach funkcjonariusze  Transportation Security Administration (TSA), „nagle” zachorowali na „niebieską grypę” (od koloru mundurów), odpowiednik polskiej „psiej grypy”, która dotknęła niektórych funkcjonariuszy polskiej policji. Powód? Od trzech tygodni nie dostają pieniędzy za pracę. Gwałtowne pogorszenie ich stanu zdrowia powoduje, że średnio dziennie około 170 pracowników TSA na nowojorskim lotnisku JFK zgłasza chorobę.

Czytaj także: Najpunktualniejsze lotnisko świata? To prawdziwa niespodzianka

W amerykańskich portach zatrudnionych jest 51 tysięcy pracowników TSA. Ich średnia „zachorowalność” wzrosła teraz o 300 procent — informują amerykańskie media. Od pozostałych wymaga się pracy po godzinach, często zdarza się, że kontrole prowadzone są pobieżnie. Na pytanie pasażera, czy ma wyjąć laptop z bagażu, funkcjonariusz TSA odpowiada: rób co chcesz, bo mnie i tak nie płacą. Na lotnisku La Guardia pasażerowie zrzucali się na wypłatę dla pracowników i kupowali im jedzenie, żeby nie pracowali głodni. Dla tych, którzy mają do spłacenia kredyty hipoteczne, raty za samochody, rachunki za usługi komunalne, wstrzymanie pensji jest dużym problemem. Przy tym funkcjonariusze TSA należą do grupy najsłabiej opłacanych w sektorze państwowym, ich średnie zarobki wynoszą około17 tysięcy dolarów rocznie.

Zdaniem Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego, któremu podlega TSA sytuacja przedstawiona przez media, w tym zdjęcia gigantycznych kolejek do odpraw nie odpowiadają rzeczywistości. Rzecznik DHS zapewnia, że kontrola bezpieczeństwa na lotniskach odbywa się zgodnie z procedurami i nie ma nagłego wzrostu zachorowalności. Zdaniem DHS na amerykańskich lotniskach nie ma wydłużonych kolejek a 99,8 pasażerów na kontrolę czeka krócej niż pół godziny, z tego 15 procent mniej niż 15 minut, na stanowiskach Precheck zaś około 5 minut.

Innego zdania jest związek pilotów Air Line Pilots Association, zrzeszający 35 przewoźników z USA i Kanady, który w liście do DHS i Ministerstwa Transportu oraz prezydenta Donalda Trumpa ostrzega przed zagrożeniem dla bezpieczeństwa lotów jakie stwarza ta sytuacja. Piloci przy tym przypominają, że impas budżetowy dotyczy także Federal Aviation Administration, zwierzchnika kontrolerów ruchu lotniczego, którzy także nie dostają wynagrodzenia.

Nic nie wskazuje, by konflikt między prezydentem a opozycją w USA miał zostać szybko rozwiązany. W tej sytuacji podróżującym do USA, przez USA i z USA pozostaje jedynie przeznaczyć znacznie więcej czasu na lotniskowe formalności. 1,5-2 godziny, które wcześniej wystarczały na spokojną przesiadkę, mogą się okazać niewystarczające.

Na lotniskach w Nowym Jorku (przede wszystkim JFK i La Guardia), Dallas, Seattle, Minneapolis, Charlotte, Orlando i kilkunastu innych na kontrolę bezpieczeństwa, która jeszcze kilka tygodni temu trwała nie dłużej niż 15 - 20 minut, trzeba czekać nawet ponad dwie godziny. Mniej sprawnie funkcjonują także punkty TSA Precheck wprowadzone kilka lat temu, w których prowadzona jest kontrola bezpieczeństwa i bagażu podręcznego dla często podróżujących, gdzie kolejek praktycznie nie było, ponieważ procedury znacznie uproszczono, korzystając z technologicznie zaawansowanego sprzętu. Teraz kolejki do tych punktów wydłużyły się i czas oczekiwania wynosi średnio 1,5 godziny. W efekcie wielu pasażerów przesiadających się w głównych portach nie zdąża na kolejne połączenie. W porcie przesiadkowym w USA rutynowo trzeba jeszcze odebrać bagaż, przejść kontrolę celną i ponownie nadać walizki w linii lotniczej, którą kontynuuje się podróż. A potem jeszcze przejść kontrolę bezpieczeństwa.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Chiny potajemnie remontują rosyjski statek przewożący broń z Korei Północnej
Transport
Cywilna produkcja ciągnie Boeinga w dół
Transport
PKP Cargo ma nowy tymczasowy zarząd
Transport
Prezes PKP Cargo stracił stanowisko. Jest decyzja rady nadzorczej
Transport
Airbus Aerofłotu zablokował lotnisko w Tajlandii. Rosji brakuje części do samolotów