- Ceny są lepsze od długu ciążącego na samolotach — stwierdził dyrektor finansowy Norwegiana, Geir Karlsen, ale nie chciał podać żadnych liczb. Pieniądze ze sprzedaży zostaną użyte na spłatę długu i zwiększenie płynności firmy.

Norwegian ma ponad 150 samolotów i umowy kupna dalszych 210 do 2020 r., bo chce szybko rozszerzać działalność w Europie i na trasach przez Atlantyk. Wartość zamówionych maszyn wynosi 12,36 mld dolarów, w końcu czerwca jego współczynnik płynności wynosił 7 proc., więc chodzi mu o poprawę tej proporcji.

- Mówiliśmy, że będziemy odnawiać flotę i sprzedawać najstarsze samoloty. Mamy 27 B737 NG, a chcemy je zastąpić nowszymi B737 MAX. Ponadto mamy duże zamówienie w Airbusie: możemy kupić te samoloty, sprzedać albo wyodrębnić z naszego bilansu i wydzierżawić. Teoretycznie możemy sprzedać nawet 140 samolotów — wyjaśnił Karlsen.

Norwegian złożył ogromne zamówienia w Boeingu i Airbusie na korzystnych warunkach — twierdzi prof. Espen Andersen związany z BI Norwegian Business School. — Na te samoloty przypada dużo mocy produkcyjnych w obu firmach. Inne linie lotnicze mogą nie dostać samolotów, których potrzebują. Linie te lub firmy leasingowe mogą odkupować samoloty od Norwegów. Leasingodawcy mają dużo pieniędzy — dodał.