Gubernator Trabzonu Yucel Yavuz zapowiedział, że będzie przeprowadzone dochodzenie, które wyjaśni, jak mogło dojść do wypadku. Określił incydent, jako „zjazd z pasa ruchu”. Lotnisko w Trabzonie, mimo że pas startowy nie został uszkodzony, zostało zamknięte na kilka godzin i ponownie otwarte dopiero w niedzielę rano.
Według relacji kontrolerów lotu maszyna wylądowała z prawidłową prędkością 143 węzłów. Na pokładzie zaledwie 5-letniego boeinga znajdowało się 162 pasażerów i 6 członków załogi. W rejsie PC-8622 z Ankary samolot już wylądował, ale nieoczekiwanie zjechał z pasa i zsunął się po zboczu skarpy, którą kończy się lotnisko, w stronę Morza Czarnego. Zatrzymał się 60 metrów za pasem tuż przed taflą wody.
Natychmiast ewakuowano z samolotu wszystkich ludzi. Nikt nie został ranny, zapewne dlatego, że pasażerowie i członkowie załogi nie rozpięli jeszcze pasów bezpieczeństwa.
Na razie wiadomo, że maszyna uległa poważnemu uszkodzeniu, urwał się jeden z silników, a trzy osoby zostały przewiezione do lokalnego szpitala. Ratownicy, którzy pomagali w ewakuowaniu pasażerów, którzy wychodzili z maszyny po nadmuchiwanych trapach przyznali, że zatrzymanie się maszyny w tym konkretnym miejscu graniczy z cudem.
W swojej relacji turecka agencja Anadolu cytuje Fatmę Gordu, jedną z pasażerek tego lotu: — Nagle poczuliśmy, że maszyna gwałtownie się przechyliła, jej przód ostro poszedł w dół. Na pokładzie wybuchła panika, pasażerowie krzyczeli z przerażenia. Załoga starała się nas uspokoić, ale na pokładzie było dużo przerażonych dzieci – mówiła.