W październiku 2015 przewoźnik podjął Lotniczą Inicjatywę im. Amy Johnson — pierwszej kobiety, brytyjskiej pilotki, która samotnie przeleciała w 1930 r. z W. Brytanii do Australii; zginęła 5 stycznia 1941 w wieku 37 lat, gdy jej samolot spadł do ujścia Tamizy — zatrudniania kobiet. W ciągu roku ich liczba wzrosła z 6 do 12 proc.

Linia otrzymała wtedy ponad 600 podań o pracę, przyjęła 33 kobiety. Teraz ogłosiła, że do 2020 r. chce dojść do 20 proc. kobiet szkolących się na pilota i aby to osiągnąć, będzie zatrudniać rocznie po ok. 50. easyJet zatrudnia obecnie 164 kobiety pilotów na łączną liczbę ponad 2300, z tego 62 w stopniu kapitana, ok. 14 proc. światowej liczby.

Ten zawód nie jest popularny wśród kobiet na świecie. Zaledwie 3 proc. z nich jest pilotami w komercyjnych liniach lotniczych, zdaniem prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Kobiet–Pilotów Linii Lotniczych (ISWAP), Liz Jennings Clark, jest ich 5 proc. Tylko 450 z nich ma stopień kapitana.

Prezes easyJet, Carolyn McCall przyznaje, że w ostatnich 50 latach doszło do poprawy proporcji kobiet i mężczyzn w takich zawodach jak prawnicy, lekarze, finansiści i politycy, natomiast niewiele zmieniło się, jeśli chodzi o pilotów. — Trudno znaleźć inny powszechnie znany zawód, w którym obecność kobiet jest tak zaniżona. Chcielibyśmy zrozumieć, dlaczego tak jest i co możemy zrobić dla poprawienia tego bilansu. Zachęcił nas do tego sukces Lotniczej Inicjatywy im. Amy Johnson, dotychczasowe wyniki wskazują, że istnieje wśród kobiet chęć zostania pilotem linii lotniczej — powiedziała prezes McCall.