Patrząc na ekran, śmiał się i płakał

„Kafka idzie do kina" Hannsa Zischlera pokazuje życie pisarza przez pryzmat wizyt w kinematografie.

Aktualizacja: 11.01.2021 20:27 Publikacja: 11.01.2021 18:27

Hanns Zischler Kafka idzie do kina Przeł. Małgorzata Łukasiewicz, Ossolineum, Wrocław 2020

Hanns Zischler Kafka idzie do kina Przeł. Małgorzata Łukasiewicz, Ossolineum, Wrocław 2020

Foto: materiały prasowe

Franz Kafka zwłaszcza jako autor „Procesu" uważany jest głównie za patrona wszelkiego rodzaju dystopii, a przecież czerpał też z przewrotnej tradycji śmiechu w kulturze w żydowskiej. W posłowiu książki przetłumaczonej przez Małgorzatę Łukasiewicz Łukasz Musiał podkreśla, iż kluczem do czytania Kafki jest też twórczość Charliego Chaplina.

Łukasz Musiał przypomina też uwagi Petera-André Alta, autora biografii Kafki, który zauważył możliwy wpływ filmu „Ten drugi” na powstanie „Procesu”. Kafka krytycznie pisał o obrazie, którego bohater cierpi na rozszczepienie osobowości: za dnia porządny obywatel, nie pamięta o tym, że nocą zmienia się w bezwzględnego łotra. A jednak wiedząc, że pisarz obejrzał w kinematografie historię o sobowtórze, zupełnie inaczej czyta się pierwsze zdanie „Procesu”: „Ktoś musiał fałszywie oskarżyć Józefa K., bo przecież on nic złego nie popełnił, a został pewnego ranka pozbawiony wolności”. Antytotalitarna, antybiurokratyczna interpretacja słabnie. Jeśli intencja Kafki była inna - wiadomo przynajmniej skąd wziął pomysł na pisanie „Procesu”. Z kina.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Literatura
Marcel Moss o swoich pisarskich tajemnicach. Prawie wszystkich...
Literatura
„Bałtyk", czyli kogo „obsmarował" w „Czarodziejskiej Górze" Tomasz Mann
Literatura
„Bałtyk” Tora Eysteina Øveråsa: tajemnice twórców bałtyckiego kręgu
Literatura
„Świat zagubiony”czyli Polska Ludowa przenosi się w kosmos
Literatura
„Czarodziej śmierci” – nowy kryminał Katarzyny Bondy jak „Breaking Bad” po polsku
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama