Justyna Święty - Ersetic: Trzech kontroli nie można ominąć przypadkowo

- Bieganie bez widzów to nie jest to samo, ale możliwość sprawdzenia się była czymś wspaniałym - mówi Justyna Święty - Ersetic po mityngu na Stadionie Śląskim.

Publikacja: 22.06.2020 16:40

Justyna Święty - Ersetic: Trzech kontroli nie można ominąć przypadkowo

Foto: shutterstock

Czy zdarzyło się pani kiedyś ominąć kontrolę antydopingową?

Miałam parę wpadek, bo zdarzyło mi się zapomnieć o aktualizacji miejsca pobytu w systemie ADAMS, ale na co dzień raczej się pilnuję. I nie, nigdy nie ominęłam kontroli antydopingowej.

Obsługa systemu jest uciążliwa?

Trzeba o nim pamiętać i to na pewno trochę obciążające. Zazwyczaj uzupełniamy nasz dzienniczek co kwartał, ale wiadomo, że w takiej perspektywie nie da się zaplanować wszystkiego co do dnia. Musimy systematycznie wprowadzać korekty. Najgorzej jest wtedy, kiedy człowiek z dnia na dzień zmienia miejsce pobytu. Czasem budzę się w nocy z myślą: „Kurczę, nie zmieniłam ADAMS-a!” i prosto z łóżka, na telefonie, aktualizuję dane. Taki system musi jednak działać, żeby rywalizacja była uczciwa.

Christian Coleman, któremu grozi dyskwalifikacja za ominięcie trzech kontroli narzekał, że nikt do niego nie zadzwonił, kiedy agenci stali pod drzwiami, a on był na zakupach. Do pani kiedyś dzwonili?

Tylko raz, podczas zgrupowania w Spale. Doszło wówczas do zamieszania na recepcji, gdzie byłam zameldowana w innym pokoju niż mieszkałam. Kontrolerzy mieli już wyjeżdżać, ale w ostatniej chwili znaleźli mnie na stołówce. Miałam farta, ale też nie popełniłam żadnego błędu, bo w systemie miejsce pobytu wpisałam prawidłowo.

Mistrzyni świata w biegu na 1500 metrów z Daegu Jennifer Simpson powiedziała, że jeśli ktoś omija trzy kontrole, to jest oszustem albo idiotą. Zgadza się pani?

Coś w tym jest. Nie chcę nikogo oskarżać ani oczerniać, ale omijanie kontroli jest walką nie fair. To nie w porządku zarówno wobec siebie, jak i wobec pozostałych zawodników. Nie chce mi się wierzyć, żeby można było ominąć trzy kontrole przypadkowo.

Ile razy była pani w tym roku kontrolowana?

Miałam badania podczas sezonu halowego, kontrolerzy w styczniu byli u nas nawet podczas obozu w RPA. Pandemia wszystko zatrzymała, ale teraz testy wracają. Latem kontroli jeszcze nie miałam, ale czuję, że ktoś nas odwiedzi na zgrupowaniu w Zakopanem.

Pierwszy raz w życiu spędziła pani trzy miesiące z mężem pod jednym dachem. Daliście radę?

Było całkiem fajnie. Żyjemy, nie pozabijaliśmy się. To najważniejsze.

Polski sezon lekkoatletyczny rozpoczął się mityngiem na Stadionie Śląskim. Cieszy się pani z powrotu do startów?

Jak małe dziecko! Wreszcie coś się dzieje i zaczynamy wracać do normalności. Było oczywiście trochę dziwnie, bo na trybunach brakowało kibiców. Bieganie bez widzów to nie jest to samo, ale możliwość sprawdzenia się była czymś wspaniałym. 

Trzy biegi w ciągu półtorej godziny to prawdziwy maraton. Jak się pani po nim czuła?

Zadziwiająco dobrze, po starcie nie czułam zmęczenia. Bieg na 100 metrów był moim debiutem na tym dystansie i świetnie się bawiłam. Trochę obawiałam się startu na 600 metrów, gdzie miałam nadać tempo Joannie Jóźwik, ale wszystko wyszło naprawdę dobrze. Nie czułam stresu, już kiedyś miałam możliwość prowadzenia biegu. Ciążyła na mnie oczywiście duża odpowiedzialność, ale taki sprawdzian to zawsze coś fajnego.

Wyniki z pierwszego startu mówią coś o pani formie i pracy, jaką wykonaliście z trenerem Aleksandrem Matusińskim w czasie pandemii?

Są zadowalające. Trener w biegu na 100 metrów liczył na czas 12.50, a ja zrobiłam 12.10. Sama nie spodziewałam się takiego wyniku i to cieszy. Wygląda na to, że wszystko idzie w dobrą stronę. Łapię szybkość, o to chodzi. W sierpniu, kiedy czekają mnie kolejne starty, powinno być naprawdę dobrze.

Jakie są pani dalsze plany?

Najbliższy tydzień spędzę jeszcze w domu, a później ruszam na zgrupowanie do Zakopanego, gdzie będziemy mieszkać w pokojach hipoksyjnych. Oczywiście niezbyt mi się chce tam jechać, bo człowiek trochę się zasiedział w Raciborzu i zasmakował tego innego, spokojnego życia. Trzeba jednak wrócić do normalności. Spotkam się po długiej przerwie z dziewczynami i znowu zacznę życie na walizkach.

- rozmawiał: Kamil Kołsut

 

Czy zdarzyło się pani kiedyś ominąć kontrolę antydopingową?

Miałam parę wpadek, bo zdarzyło mi się zapomnieć o aktualizacji miejsca pobytu w systemie ADAMS, ale na co dzień raczej się pilnuję. I nie, nigdy nie ominęłam kontroli antydopingowej.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Igrzyska na szali. Znamy skład reprezentacji Polski na World Athletics Relays
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski
Lekkoatletyka
Grozili mu pistoletem i atakowali z maczetami. Russ Cook przebiegł całą Afrykę