- Nie wiem, co się będzie działo w Białymstoku. Najpierw trzech panów zapowiedziało sobotni marsz, potem okazało się, że nie sprawdzili, że w sobotę jest mecz, więc przenoszą to na niedzielną pikietę. Czytam też wypowiedzi, również organizatorek i organizatorów marszu, rozmawiam z mieszkańcami Białegostoku i oni zwyczajnie proszą o spokój - powiedziała w środę Nowacka w TOK FM.
- Jestem zdumiona, że to robią ludzie z Razem i Wiosny, bo to, że SLD robi taką politykę od lat, to wiem, takiej polityki: coś się dzieje, wskakujemy na kobyłkę, powiemy, że robimy, potem się rozejrzymy, z nikim nie skonsultujemy, nie zobaczymy, czy ktokolwiek tego chce i potrzebuje i nie w tym miejscu wskazujemy winnych - mówiła polityk Koalicji Obywatelskiej.
Kilkuset uczestników marszu niosło tęczowe flagi i parasole. Na transparentach mieli hasła: "Miłość nie jest grzechem", "Równość płci", "Miłość dla wszystkich ponad wszystko", "Miasto bez barier". Po obu stronach marszu szli kontrmanifestanci ze środowiska kibiców. Uczestników obu zgromadzeń oddzielał kordon policji.
Do pierwszych incydentów doszło jeszcze przed wyruszeniem marszu, zaatakowanego przez środowiska pseudokibicowskie. W czasie zamieszek w Białymstoku pobity został m.in. 14-letni chłopak.