Litewscy Polacy stają się ludźmi znikąd

Rozmowa z Małgorzatą Stefanowicz, dyrektorem Centrum Studiów Litewskich UJ

Aktualizacja: 19.09.2016 21:35 Publikacja: 19.09.2016 19:45

Litewscy Polacy stają się ludźmi znikąd

Foto: materiały prasowe

Rzeczpospolita: Litwini są oburzeni słowami Jana Parysa, które wygłosił na konferencji w Kownie. Szef Gabinetu Politycznego MSZ stwierdził, że w razie rosyjskiej agresji polskich żołnierzy trudno byłoby przekonać do obrony państw bałtyckich. Powiedział też, że sytuacja polskiej mniejszości na Litwie jest gorsza niż Polaków na Białorusi. Jest gorsza?

Małgorzata Stefanowicz: Tę wypowiedź należy potraktować jako wyraz pewnej niemocy. Należy jednak unikać sygnałów, które świadczyłyby o braku lojalności wobec Litwy w przypadku zagrożenia. Takie postulaty można wygłaszać podczas rozmów kuluarowych, a nie na forum publicznym.

Czy sytuacja Polaków na Litwie rzeczywiście jest tak zła, jak przedstawia ją Jan Parys?

Nie jest tak jak na Białorusi. Choć sytuacja jest faktycznie coraz gorsza. Polskie media dostają coraz mniej dotacji (albo wcale), liczba Polaków się zmniejsza, bo osoby pochodzenia polskiego się lituanizują. Środowiskom nacjonalistycznym na Litwie jest to na rękę. Istnieją tam różne pseudoteorie, zgodnie z którymi prawdziwych Polaków na Litwie nie ma, są za to skolonizowani Litwini, a obowiązkiem państwa litewskiego jest przywrócenie im „odebranej" tożsamości. Są też środowiska dążące do wyrugowania Polaków z ziem, które Litwini uznają etnicznie za swoje...

Dużo się mówi o sytuacji polskich szkół...

Jest ich coraz mniej. A przecież szkoły mniejszości narodowych powinny być pod szczególną ochroną. Zwłaszcza że dzieci z polskich rodzin nie radzą sobie w litewskich szkołach, bo język litewski nie jest ich językiem ojczystym. W rezultacie dzieci z rodzin polskich tracą swoją tożsamość. Stają się ludźmi... znikąd. Ani nie nabierają tożsamości litewskiej, ani nie zachowują polskiej.

A jak zwykli Litwini odbierają Polaków?

Problemy powodują głównie środowiska nacjonalistyczne, które na Litwie nie są liczne, ale bardzo głośne. Zwyczajni Litwini na co dzień nie mają z naszymi rodakami większych problemów, obecnie zawiera się wiele małżeństw polsko- -litewskich, litewsko-rosyjskich czy polsko-rosyjskich...

Skąd się w ogóle biorą problemy między Polską a Litwą?

Wielu Litwinów ma problem z historią. Zwłaszcza przed wyborami często przypomina się Litwinom, jak Polacy w dwudziestoleciu międzywojennym odebrali im Wilno i Wileńszczyznę. Co ciekawe, gdy oba kraje wstąpiły do UE, to wzajemne stosunki były w miarę dobre. Ale niedługo potem przestały istnieć wspólne cele. Sukcesów nie przyniosły także polityczne naciski Polski na Litwę, których celem była poprawa sytuacji litewskich Polaków. A nasz sąsiad zaczął szukać sojuszników w państwach skandynawskich. Tyle że Skandynawowie wcale nie są Litwą zainteresowani.

—rozmawiał Łukasz Lubański

Rzeczpospolita: Litwini są oburzeni słowami Jana Parysa, które wygłosił na konferencji w Kownie. Szef Gabinetu Politycznego MSZ stwierdził, że w razie rosyjskiej agresji polskich żołnierzy trudno byłoby przekonać do obrony państw bałtyckich. Powiedział też, że sytuacja polskiej mniejszości na Litwie jest gorsza niż Polaków na Białorusi. Jest gorsza?

Małgorzata Stefanowicz: Tę wypowiedź należy potraktować jako wyraz pewnej niemocy. Należy jednak unikać sygnałów, które świadczyłyby o braku lojalności wobec Litwy w przypadku zagrożenia. Takie postulaty można wygłaszać podczas rozmów kuluarowych, a nie na forum publicznym.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?