- Jestem zaskoczony. Nie mieści mi się po prostu w głowie, że ksiądz mógł się do czegoś takiego posunąć - stwierdził Lech Wałęsa. W ten sposób komentuje ustalenia z filmu Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu”, że zmarły w lutym były kapelan prezydenta ks. Franciszek Cybula molestował nastoletniego chłopca. Oskarżenia dotyczą księdza, który w pewnym momencie zaliczał się do najbardziej wpływowych duchownych w Polsce. - Schował się pod mój parasol i muszę teraz odpowiadać na takie pytania. Byłem inaczej wychowany. Zresztą dla całego mojego pokolenia ksiądz był, jak sądzę, istotą niemal świętą. Poza podejrzeniami - mówił prezydent w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim".

- Przypadek księdza Cybuli wskazuje, że przed wstąpieniem do seminarium powinno się badać kleryków pod kątem skłonności pedofilskich - dodał Wałęsa, zaznaczając, że nie oglądał filmu Tomasza Sekielskiego. - To jest tak obrzydliwe, że nie jestem w stanie - tłumaczył.

- Jestem wiernym synem Kościoła, modlę się do Pana Boga, ale nie odpowiadam za to, co robią księża, a także biskupi. Bywają dobrymi nauczycielami, bywają złymi - ocenił. - Wierzę w Pana Boga, nie w księży. Chciałbym jednak by moi nauczyciele byli dobrymi ludźmi - zaznaczył były prezydent. - Kościół musi się zastanowić, co z tym zrobić - dodał.